Nic już nie należy do mnie.
Tylko wiatr.
I koszmarny niepokój w sercu, którego wiatr - nawet transatlantycki - nie jest w stanie przegnać.
*
Holistyczne podejście do sztuki i kultury.
- A może zrobimy coś kurturarnego, mamo? - zamyśla się Królewna na półmetku ferii.
- Na przykład?
- Pójdziemy zobaczyć jakiś balet i zjemy gulasz.
Spadło mi zaludnienie w domu. Nieswojo. Staro. Mój maleńki syneczek podróżuje całkiem sam. Zaraz stopem zacznie jeździć.
Brownie nakarmi mi Latorośl innym miastem, snem i odpoczynkiem.
A mnie zostaje niepokój. Nie że o dziecko.
Samoistny, wiatroodporny.
Jak przekleństwo.
Błogosławieństwo wydrzeć jest tak trudno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz