Bezczelne chyba to odwołanie w tytule, wprost bowiem nazwisko zawiera, ale przecież to nie ja, to Łysa. Z powodu dwubiegunowej depresji odwołała koncerty. A dla mnie miała to być muzyczna oś roku, jak w zeszłym Fleet Foxes i potem Alela Diane. Na Pink Martini budżet mi nie pozwala. Zresztą, Sinead to miało być TO. A teraz co?
W życiu oficera są dwie miłości. Z tą drugą się nie rywalizuje, kiedy wzywa, tupiąc nóżką. Zostaję zatem przyrodniczą ciekawostką. I do dziś zastanawiam się, czy wiekszą anomalią jest w naszej ludowej kulturze i obrzędowości kobieta w jeansach i t-shircie czy kobieta bez partnera - obie na weselu przyjaciółki. Rzecz jasna nie poszłam w jeansach, ale też nie szukałam zastępcy Oficera, wychodząc z założenia że Pannie - nomen omen - Wolf (już ex) zależy na mojej bytności bardziej niż mnie na zabawie z męskim ramieniem. Drugie to było wesele gdzie wystapiłam solo, tym bardziej hardkorowo, że bez Brownie i Brackiego, za to bellydance'owo. Miny cioć i wujków na prezentację przez Pannę W. "A to moja długoletnia ukochana partnerka" (tu zawieszenie głosu i oczekiwanie na reakcję) BEZCENNE! "W tańcu" (tu zmiana nagła min cioćiwujków dawała nam obu marne szanse na powagę).
Przednio się bawiłam, to i owo piłam, wróciłam stęskniona za tańcem, Wro i własnymi mięśniami brzucha, które wymagają - okazuje się - natychmiastowego powrotu do treningów. Shimmy przeponowe krzywo mi wychodzi.
Śluby skłaniają mnie do zadumy. Nieważne, czy przysięga jest formalna, cywilna, mocno podatna na interpretacje dowolne, czy kanoniczna, sakramentalna, czy też inaczej denominowana ale błogosławiona. Nie, nie wychodzę z punktu osoby zgorzkniałej i sfrustrowanej własnymi błędami. Raczej chyba lekka pobrzmiewa we mnie nutka zazdrości, że oto Ktoś bliski ma szansę, która ja już zmarnowałam. Co wiem, czego się nauczyłam, to moje, bezcenne i jak brylant to chronię. Ale przecież Πάντα ῥεῖ καὶ οὐδὲν μένει. Choć szkoda.
A jako kontynuacja czy ilustracja okolicznościowej nocnej Polaków konwersacji tematycznej takie oto się czepiają kawałki.
Że na odwrót, rzecz jasna. Im więcej wolności, tak myślę, tym decyzja cenniejsza.
Czego sobie, Tobie, a także Pani Chirurg i Jej Mężowi życzę. Tobie najbardziej.
*
Miałam trochę pomarudzić na temat poczucia braku kontroli nad swoim zyciem, bo korporacja lepiej wie, a ja mam motywację najfatalniejszą z możliwych - pieniądzową - idę zatem na zgniłe kompromisy. Ale primo nie mogę już siebie słuchać, secundo - kocham to, co robię, mierzi mnie tylko sposób i oboczności korporacyjne. Na szczęście wiem, na czyje - Kogo, od Kimberly - utrzymanie mam zapracować. Zatem zakasuję rękawy i nie marudzę.
Pocieszacz standardowy. I zagadka, dawno nie było (przy okazji sprawdzę, czy P.T. Czytelnicy w ogóle mnie jeszcze czytają). Nagrody będą, standardowe. Co jest niestandardowego w tej wersji standardu? Łatwe, słuchać tylko uważnie trzeba, szeroko.
Po prostu był poniedziałek. Za skutki czego przepraszam. I przepraszam, że przepraszam.
że orkiestrowo? to chyba byłoby za łatwe...
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy z wro
Trochę nie, trochę tak :-) Bardziej w strone czego nie ma niz jak jest :-)
OdpowiedzUsuńno na moje zdepniete ucho cos tam przybyło instrumentó
OdpowiedzUsuńsłuchałem kilka razy wersji oryginalnej i tej ale nie wiem o co chodzi. help :)
OdpowiedzUsuńBratki-Bartki!! Nie zgłaszać reklamacji do ucha. Może jest trochę elfie :-P
OdpowiedzUsuńTa wersja, jak cała płyta, pozbawiona jest basówki i perkusji, i rzeczywiście niemal symfoniczna :-) ale instrumentacje szeroką i genialną miał zawsze. Rzućcie uchem co i jak nagrywał z Hossamem Ramzy'm.
A w tym utworze i tak najbardziej urzeka mnie tekst.
The Wolf powiadasz.
OdpowiedzUsuńNawet sie wybrali w tradycyjna podroz poslubna. Zgadnij dokad ?
:-)wiem, wiem :-) Kochana! Ale w życiu by mi do głowy nie przyszło, że się na tym Twoim końcu świata spotkają dwie znane mi osoby :-P Świat jest mały...
OdpowiedzUsuń