sobota, 22 września 2012

Biblijny prorok - Sergiusz Jesienin

Oglądamy "Katyń".
Wbrew opinii, że nie dla dzieci. 
Obawiam się, że zdarza im się bez mojego wsparcia oglądać rzeczy równie straszne. I słuchać. O tym, co rodzice lub rodzice zastępczy potrafią zrobić. O tym, co robią sobie nawzajem ludzie nie wiadomo dlaczego, wojna czy nie. 
Uczymy się hymnu i wspominamy rocznice "napadnięcia".
Jest we mnie strach przed szkołą. Brak zaufania. Podejrzenie, że moje dzieci nie dowiedzą się o historii tak, jak chciałabym. Dlatego wolę uprzedzić. Że nie wszyscy Niemcy byli źli, że Rosjanie też byli "tylko" żołnierzami. Że to nie takie proste sprzeciwić się rozkazowi. Że teorie Hannah Arendt i formuła Radbrucha to potem, po wojnie, a i tak etyka sobie, a rzeczywistość sobie. Że Polacy nie są skazani na bycie tymi lepszymi, i zawsze honorowymi niewinnymi ofiarami, że mamy na koncie choćby okupację Moskwy, zdradę wobec Petruli czy podgryzanie południowych sąsiadów.
Że najbardziej niebezpieczne jest przestać myśleć, przestać brać odpowiedzialność za swoje wybory, pozwolić się sterować przez idee roszczące sobie prawa do prawd absolutnych.
Próbujemy zdefiniować honor. 
Niezależny od narodowości, ilości belek i gwiazdek na epoletach. I niezależny od tego, czy ma się sześć lat. Dzieci mają niesamowitą zdolność rozumienia i nazywania tego, co dorosłym przez gardło nie chce przejść.

*
Nie wiem, czy to zbieżność brzmienia nazwiska Siergieja Aleksandrowicza z kolorem liści w lasach Pomorza, czy - właściwa mi - coroczna jesienna nostalgia, ale łażą za mną poeci. Duchy poetów. Jak zwykle zaczyna się od zjawy Kaczmarskiego ochrzczonego tuż przed śmiercią, za nim płynie mglisty Sieniawski, od nich krok do Jesienina, Majakowskiego i Micińskiego, nawet Asnyk owionął zakamarki mojego mózgu. 

I poeta z twarzą bandyty, z krwi i kości, żyjący. I ożywiający cudze poezje, aranżujący na nowo, trafiający w czułe punkty.
Nad dźwiękami opisującymi nieśmiertelnego Fiedotowa i kulawego Jakuba wisi nisko wielki sierp Księżyca. 
Duchy poetów krążą dookoła. 
Dopada mnie takie fizyczne zmęczenie, że staczam się w przepaści pesymizmu. Dobijam się Jesieninem i zaczynam żałować, że nie znam rosyjskiego. 
Słowiańszczyznę traktuję - nihil novi sub sole - ambiwalentnie, jak Almodovar kobietę: zachwyca i odpycha, flirtuje i kusi, nęci i przeraża. Zachwyt i nostalgia, niezrozumienie i grymas pogardy.
Poetą zostaje się po śmierci, pisał o Sergieju Kaczmarski. Ale bardzo śmiesznie jest umierać (Sieniawski).
Jak zabawnie myśleć o czymś, 
kiedy braknie słów
Prosto z pełni w sen wyskoczyć
w roześmiany nów



Po raz pierwszy od dawna nie radzę sobie nie z pełnią, ale z pierwszą kwadrą, po nowiu.

Żydowski kalendarz jest oparty na cyklach księżyca. Czy historie Jakuba, Rut, Estery, Diny czy Judyty, tak dla mnie oczywiste, byłyby inne pod rządami słońca? Lunarny matriarchat wyziera z kart Biblii tu i ówdzie. Oczywistości żydowskich mitów agrarnych są fascynujące, zwłaszcza tam, gdzie okazują się wcale nie przymusowe, nie-niezbędne do życia, jak chrzest. 
Z lubością sięgam zatem po Pięcioksiąg. Ale nie łapię równowagi. 
Księżyc mnie dręczy. Śpię, to pełnia wywołuje bezsenność, waxing moon wprawia w rozedrganie. 
Galopada obrazów - może to poeci myślą słowami, mnie precyzyjnych słów do myślenia wiecznie brakuje - jest męcząca. Duchy poetów nie chcą się rozpłynąć, mieszają się jak rozlane farbki. Jak w Epitafium - Sieniawski snuje się i nabiera rysów Jesienina, księżycowego włóczykija, Majakowski jak dymek z papierosa... 
Okazuje się, że według kalendarza juliańskiego wczoraj były urodziny poety. Może stąd jego duch, wisielca samobójcy, męża tancerki, bigamisty, alkoholika.
Wychylę czareczkę wina, pomodlę się, pomodlę za Jesienina

Dręczą mnie jeszcze brak, tęsknota za Oficerem, niedostatek cierpliwości i pokory. Pragnienia które nie pasują mi do ymydżu. Nieumiejętność pogodzenia się z tym, że są rzeczy na które wpływu nie mam, które się dzieją - albo nie. Bez symetrii, bo ja nie mam wpływu, ale zdarzenia i nie-zdarzenia mają wpływ na mnie. 
Jak wpływ Księżyca.

Chciałbym się połączyć z Twoim mózgiem. 
To miłe, ale niech mi Pan uwierzy na słowo - to labirynt w którym ja się nie łapię. Nie wiem zatem czy warto, czy ktoś, nawet Ktoś mądry, dobry i logiczny, dałby sobie radę.

Czy ja już mówiłam, że kocham Pana?


2 komentarze:

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.