piątek, 14 grudnia 2012

Fantastyczny PR

Cherezińska, Grzędowicz, Schopenhauer, Stein, McMahan, dla równowagi Russell i znów Cherezińska. Posiadanie e-booka rozwiązuje odwieczny dylemat "którą książkę zabrałabyś na bezludną wyspę". Bo zabrałabym wszystką. Byle było gdzie doładować. Ale dlatego też nie pamiętam już, które z nich napisało, że do opowieści nie trafia to, co nadaje życiu smak: razem ucztujący towarzysze broni, aromat wina, zapach pieczonego mięsa i ciepło paleniska.
Stała kosmiczna.
Dlatego do mojej opowieści nie trafia teraźniejszość, do której tak trudno mi przywyknąć. Może i dobrze. Każdy dzień jest jak sobota albo urlop. Kawa rano ma inny smak, nad wszystkim co mnie otacza wisi chłopięcy uśmiech i ten niepowtarzalny błysk oczu.
Na kominku trzaskają sosnowe gałązki i dymią jakieś stare papiery i foldery reklamowe, głową bujam gdzieś na Midgaardzie, a zegar tyka.
- Ja zawiozę dzieci na trening.
- Ale dlaczego, to moje dzieci...
- Ty czytasz. Czytaj.
Nikt nigdy.
Żyję w bajce. Prawdziwej.

Z postanowień adwentowych - nie rozwodzić się nad stanem sezonowego przemysłu muzycznego.
Stała kosmiczna: Sting, Pink Martini, Dylan.

Królewna ćwiczy na flecie właśnie te kolędy, które mnie działają na nerwy. Trud wychowawczy.

Bez marudzenia o muzyce trudno jednak żyć.
A props Dylana. Zastanawia mnie fenomen niektórych przebojów. A właściwie zastanawia mnie, czy audytorium się zastanawia.
Testerem jest Junior. Bezbłędnym.
On wie, o czym jest polska wersja Lucy Phere. Number one w jedynie słusznym radio. Ciekawam, ilu słuchaczy zrozumiało przekaz.
Muńkowi - szacun za krzewienie wartości.   



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.