piątek, 14 listopada 2014

Godzilla kontra McŚwiat

A także kontra mamina bielizna w szufladzie, książki na półce, i rysunki Królewny i Juniora na ścianie.
Kontra kontrze niemalże.
Dżihad kontra Godżilla.
Jestem zmęczona. Mały Człowiek 1 listopada postawił pierwszy krok, do świętości. Maminej.
Jeden mały krok człowieka, wielki krok ludzkości.
A potem już pooooszło. Czy raczej pobiegło.
Wolę chyba dzieci chodzące jak Kiwaczek (Czieburaszka?!), prawo-lewo, majestatycznie, ostrożnie, na pulchnych niemowlęcych nóżkach - grubo po skończeniu roku.
Ćwiczenia z cierpliwości mam zaliczone z nawiązką. Mały Człowiek zyskał przydomek Tadżilla, zamiast Centylka.
Małe toto, chude, ale bateryjki samoładujące napęd dają godny pershinga i zasięg skuda.
Jestem zmęczona.
Uregulowany mam tryb życia, przewidywalny jak monsun: przeczytam dwie strony książki – zbieranie makaronu – pół strony odrobionego przez Juniora zadania – łapanie spadających przedmiotów – 30 min drzemki (w co tu szybko, matko, ręce włożyć, może pazury zdążę polakierować) – pranie – plucie kaszką, wolę mamo cytrynę z herbaty wcierać sobie we włosy – dwie strony zadania – Tadżilla oddaj podręcznik, podrzyj sobie gazetę, zobacz, fajna, kolorowa gazeta…..
Dlaczego dzieci gardzą prasą kolorową? Przecież to nie Fakt czy Wybiórcze Obcasy?!
Przeraża mnie, że do tej regularności dojdą nieprzewidywalne korki na trasie dom-żłobek – praca-sala szkoleniowa – dom oraz wspierająca polityka prorodzinna korporacji (w reklamie korpo ma uśmiechnięte stadko typu 2+2, wszyscy z implantami w kolorze śniegu) pod hasłem „albo przywileje dla matek z kodeksu pracy albo praca, na twoje miejsce jest….” oraz państwa: zero publicznych żłobków w całej gminie. Ani jednego, ostatni zamknięto w czerwcu, zaraz po uruchomieniu programu Karta Wielkiej Rodziny. Wiadomo, rodzinie z 4 dzieci bardziej przyda się rabat do Almy i jubilera Kruk niż żłobek za mniej niż 1200 zł. Logiczne.
Chyba jestem w tym okresie życia, kiedy następuje kompletne zmęczenie potomstwem własnym, a pokłady miłości, cierpliwości i czekolady przeznaczone dla wnuków jeszcze się nie zmagazynowały.
Będę wredną babcią, czekoladę sama zjem. A co!
Należy mi się za te czerwone stringi w których – na głowie – Tadżilla paradował ze dwa dni temu i nie chciał oddać? Należy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.