Na samą myśl o ludziach, z którymi mam jutro się zetknąć, poziom samozajebistości spada mi o połowę.
Lubię ich szczerą sympatią.
Oni potrzebują coacha. Czasem wystarcza im trener.
Ale ja patrzę na awizo komornicze, a oni zamawiają buty na miarę we Włoszech. Ja żyły wypruwam spłacając zaległości, a oni zgarniają 150 tys miesięcznie i wyglądają podwyżki. Mam kompleksa, i już. Niższości i wyższości jednocześnie.
Mam ważniejsze sprawy niż buty i komornik.
*
Śmierć
Jest gdzieś w pobliżu
gdzieś tu chodzi
stale krąży
zawsze w ruchu
z własną listą adresów
ma mocne serce
/R. Kapuściński/
*
Zbliża się Wielki Tydzień. Po raz pierwszy w mojej pożal się karierze zawodowej nie mam wolnego w Triduum. A nigdy nie było mi to tak potrzebne, jak w tym roku. Czego mam się nauczyć pracując w Wielki Piątek? I czy naprawdę nie mogę zwagarować z tej lekcji? Noooo?!
Myślę pytaniami, zresztą wiecie że tak mam.
*
Dla-czego?
Po co?
Czy ja to wybieram?
Czy ja się na to zgadzam?
Czego naprawdę potrzebuję?
Kogo i co kocham?
Za czym tęsknię?
Czy żyję tak jak chcę?
Tu i teraz?
*
Z lektur:
"Nie ma takiego prawa, że nie umrę, zanim przeczytam to, co mam" (Raduńska)
*
Z lektur:
"Nie ma takiego prawa, że nie umrę, zanim przeczytam to, co mam" (Raduńska)
*
Powrót do korporacji to powrót do mitu poniedziałku.
Wredny, destrukcyjny, niekreatywny i nierozwijający mit.
Dziś - prawdziwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz