poniedziałek, 18 lutego 2013

The Reluctant Graveyard

 
Cmentarze nigdy nie były dla mnie reluctant, wręcz przeciwnie.
 
Wiesz, co jest najciekawsze w naturze ludzkiej? Jedyna rzecz, jakiej możemy być pewni, to stan, który nazywamy śmiercią. Napawa nas grozą, lecz nie wiemy nawet w przybliżeniu, co oznacza. Tymczasem na co dzień domagamy się pewności od ludzi, rzeczy, a także spraw, które mogą przybrać dowolny obrót, i niepokoi nas, że ta pewność wymyka się spod kontroli. To najbardziej zgubny mit naszych czasów. Chcemy uzyskać pewność, bo tylko wtedy przez moment czujemy, że nasza racjonalność uzyskała twardy grunt pod nogami, ale jednocześnie to, czego możemy być pewni, to śmierć, a ona napawa nas przerażeniem i smutkiem. Paradoks. Zamiast zająć się tym, co przynosi nam życie, odbieramy sobie radość życia każdego dnia w lęku przed śmiercią, którą i tak „mamy jak w banku”. Czasami jest to lęk przed utratą kontroli, przed brakiem racjonalnych podstaw, przed oporem materii, przed bezradnością, lecz jego skutek jest jeden – utrata satysfakcji z własnego życia. /..../
Tutaj na cmentarzu /…/ nie ma naszych bliskich, jest tylko lęk i niepogodzenie się żyjących, z ich własnym życiem. Te wszystkie świeczki i wieńce stawiane są sobie, nie im. Oni tego nie potrzebują. To jest potrzeba żywych, którzy często nie umieją docenić własnego życia i w lęku przed utratą kontroli próbują jakoś własne uczucia oszukać, dlatego kontrolują ceremoniał, zamiast skupić się na radości życia i na zmianie, która do tego doprowadzi.
/rozmowa Alejandro Gomeza Grabowskiego, cytowana przez Macieja Bennewicza/

Czytam, czytam. I tęsknię za wiosną, latem, nawet za złotą jesienią.... i za cmentarzem w B., po którym spacerowałam w nocy, około północy, pod deszczem Perseidów z J., osobą już przebywajacą po drugiej stronie rzeczywistości.
Cmentarze mnie uspokajają, wyciszają, równoważą, pozwalają złapać ostrość widzenia.
Lubię.
Może Brownie zabierze mnie, zamiast do kina, na Rakowiecki w Krk?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.