piątek, 1 marca 2013

Sorry Polsko

Nie, proszę się nie obawiać. P.T. Czytelnicy, jakikolwiek jest ich stosunek do Panny Pech, nie zostaną uraczeni najnowszymi utworami.
Aczkolwiek, ideologicznie podpisuję się pod tekstem tytułowym własna krwią. Grupy beerhaminus. Zwłaszcza że dziś dzień na temat.
Trwa oczekiwanie na dzień, w którym historia się zbilansuje, zrównoważy. Kiedy nikt nie będzie ciagnął ze strony oficjalnej na białoplamową na siłę. Kiedy fakty będą szanowane, a pamięć o Bohaterach żywa. Bohater jest godny czci, niezależnie od odcienia sztandaru. Bohater jest prawy, ale może się mylić "politycznie". W imię wolności, tej prawdziwej, która ma w sobie także wolność do robienia błędów.  
Etyka odpowiedzialności słusznościowej powiada, że zabicie człowieka ZAWSZE jest ZŁE, ale BYWA - SŁUSZNE.
Bohater to wie, ale sumienie ma żywe.
Szkoda, że reżimowe media rozdmuchuja raz jedną stronę, raz drugą. Kuraś raz jest święty, raz przeklęty. Jako wyklęty.
W domowym kinie prześcieradłowym repertuar przewiduje „Generała Nila”.

*
Kilkudniowy wypad za morze, dosłownie, przedłużony przez linię lotniczą, skłania mnie w realiach ulicy Puławskiej i mokotowskiej Wall Street do refleksji i bezsilności.
Tam można, u nas nie. Tam prosto, u nas pod górę. Tam państwo dla ludzi, u nas ludzie jak robaki.
Żeby tylko mówili po ludzku i śnieg nie padał przez tyle miesięcy….
Z Fotografiska mogłabym nie wychodzić. Karnet bym sobie nabyła. Wystawa obecna wyszła razem ze mną, w mojej głowie jako obrazy, kolory, żyjące własnym życiem, jak w kalejdoskopie w który dziecko zaglada jednym okiem. Wśród barw jednen, wstrząsający, szary obraz.  

Ikar – David LaChapelle:
 
Pewnie mnie jakiś terrorysta od własności intelektualnej zbanuje, ale trudno. Nie mogłam się oprzeć. Ikar* mnie zahipnotyzował bardziej niż zdjęcia Umy i Bjork. Zaczarował mówieniem prawdy niemal monochromatycznej. Kolory LaChapelle'a są bowiem obrazoburcze.

*
„A ja myślałam, że w jakiejś redakcji” pisze na wiadomym portalu Osoba od lat nie widziana poza rzeczonym portalem.
Ano, nie w redakcji, ale też słowem. Mówionem słowem, w przyszłym tygodniu dwa dni słuchania, dwa dni mówienia. Taka praca.
Ale ja nie o tym.
O tym, że w redakcji chętnie. Ale życie z pisania jeszcze przede mną, jeszcze mam chyba za mało do powiedzenia.
A może za dużo?

Ale kopa do powrotu do pisania dostałam. Wzmocnionego Rioją oraz słowem oficerskim.  Z konkretnym wsparciem w szukaniu czasu.
Blog, książka potem. Jak będę u celu. 
Szczęście bieżace wszak nie jest ani fotogeniczne, ani zbytnio literackie.

 * w razie problemów z rozdzielczością podpowiadam: skrzydła ma Ikar z kul inwalidzkich zrobione

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.