środa, 6 listopada 2013

feeding the witches

Pytam Ulubionego Filozofa* via portal społecznościowy o Jego najnowszą książkę, czy w e-booku dla karmiących matek będzie. On, że to będzie karmienie dziecka folozofią. No a jak?

Dawno temu, w odległej galaktyce...
Będąc zaawansowaną studentką obojga praw i jednocześnie stając się matką Latorośli, wyciagałam niemal spod prasy drukarskiej polskie wydania H.L.A. Harta i Dworkina, nie gardząc też zdobycznymi oryginałami (a era była przed e-bookowa i raczkującointernetowa). Dziecko latem urodzone było niezłym pretekstem do wysiadywania na Grobli, w parku Słowackiego albo na Niskich Łąkach i czytania godzinami, mimo twardych ławek. W dniu zaćmienia słońca, owego upalnego lata widocznego w PL, zaczepiła mnie jedna z babć dyżurnych parkowo-ławkowych (tych, które są warunkiem sine qua non istnienia w miastach nakarmionych gołębi) i z wielką troską puczyła, że w parku piersią karmić nie należy, gdyż sobie biust przeziębię, cierpieć będę bóle piekielne, mleko mi się skiśnie (i zapewne umrę w męczarniach).
Zmieniłam zatem rewir czytelniczo-spacerowy, także z powodu zmiany lokalu mieszkalnego. I usłyszałam od innej dyżurnej, że jak będę czytać poważne książki przy dziecku to stracę pokarm, bo jak matka za dużo się martwi i myśli o trudnych rzeczach, to piersi wysychają.  
Znów zmieniłam lokalizację.
A przecież to z Latoroślą przy piersi po raz pierwszy przeczytałam całą Diunę, tom po tomie, bez przerw w zasadzie. Ale w obecnych czasach to też chyba nie jest lekka literatura, się nie znam na tryndach.
Ergo, matka czytająca jest dla dziecka szkodliwa mniej, niż matka z papierosem w zębach plotkująca o kupie. Na moją babską logikę jest jednak bardziej niebezpieczna dla babci dyżurnej - oberwanie w siwiznę książką w twardej oprawie może być dalece boleśniejsze niż zgaszenie na babcinym czole papierosa. Mimo tego NIGDY nie widziałam babci dyżurnej besztajacej palaczkę. Gwoli uczciwości, nigdy też żadnej ławkowej nie zdzieliłam Historią zachodniej teorii prawa. Tchórzę jestę.  

Dwuzdaniowy dialog portalowy i oboczności reklamowe dzisiejszych radiowych serwisów skłoniły mnie do smutnych konstatacji

Primo,
coś jednak jest na rzeczy w sprawie zależności między wielkością macicy ciężarnej a wielkością jej mózgu. Ostatecznym dowodem jest konsternacja Latorośli. Tego samego, ssącego Dworkina i Herberta z mlekiem matczynym, obecnie nieco nastoletniego, nieco pryszczatego i w pocie siłowni zmieniającego sylwetkę z dziecięcego prostokącika w męski trójkąt z kaloryferem. Mamo, "Etyka zabijania na wojnie"? Jak nie masz co czytać w ciąży, to ja mam Muchamore'a. Niestety, nie udało mi się ustalić jaki, wg Latorośli, mógłby być negatywny wpływ McMahana na rozwój wewnątrzmaciczny dziecka lub ewentualny związek tego rozwoju z atrofią mózgu matki....
Po kim jak po kim, ale po własnym dziecku się nie spodziewałam....

Secundo,
nie posiadam przyjaciół. Przyjaciółek zwłaszcza.

Nie mam NIKOGO, naprawdę nikogo, z kim  mogłabym jak z przyjaciółką pogadać o
nietrzymaniu moczu
zaparciach
hemoroidach
ciężkości nóg
upławach
cenach w Biedronce

Z kobietą bliską mi od szkoły średniej ostatnio rozmawiałysmy do 2 w nocy o, w skrócie, niekonsekwencjach w, pardon, filozofii gender. I o tym, że w naszym kraju niespójne idee nie mogą być nazwane bzdurami, jeśli ich twórca nosi koloratkę albo nie daj Boże - tiarę. I nie chodziło o najnowsze sensacje, ale o rozbieżność i ambiwalencję w postrzeganiu kobiet. Między twierdzeniem o równości w godności i tezą o różnych powołaniach (abstrahując od bilogicznie różnego udziału w przedłużaniu gatunku) jest jakiś dysonans. A jednoczesne mamrotanie o kobiecym geniuszu (czymkolwiek to coś jest) daje wniosek (wysnuty bez alkoholu), że jednak kobieta jest osobą w jakiś inny sposób.
 
Jestem samotna. I nie wiem, gdzie jest najbliższa Biedronka.
 
A kiedy Insider nareszcie wyjdzie, będzie za zimno na czytanie. I nie mam wózka. Na wózek chwilowo też nie. Okolica kompletnie bezławkowa, a nawet bezchodnikowa, zmusi mnie do szybkich przebieżek z nowonarodzonym zamotanym w chustę do Kabackiego, ewentualnie do szkoły, o ile starszaki nie uznają za obciach powrotu do domu z matką i niemowlakiem.

Przypomniała mi się Tanita.
Pamiętają P.T. Czytelnicy dziewczynę o głosie nie do podrobienia? W rankingu zaraz za Sinead, tuż obok Annie L.?
Bardziej pasowałoby, gdyby któraś z wymienionych Div - albo Asa, Tracy czy AMJ - nagrała coś o The feeding witches.

* Filozof, bo tak ma. Ulubiony, bo rodzimy, nowoczesny pełną piersią, i zaryty kopytami w gruncie codzienności. Bujający w obłokach racjonalnie i readers' friendly.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.