środa, 23 listopada 2011

Obstacles & fragile dreams

Idzie zima. Wiadomo stąd, że Cherry spędza więcej czasu na zostawaniu Nigellą.
Piekę.
Mylą mi się dni tygodnia.
Patrzę z przerażeniem już lekkim na topniejące cyferki na koncie.
Radio dzień po Chrystusa Króla nadało moją ukochaną pieśń kuchenno-adwentową w ulubionej interpretacji. I proszę wybaczyć, nie dość, że Sting nudny, to ja z uporem maniaczki przytoczę.  Będę słuchać w najbliższych tygodniach obsesyjnie. Teraz już tak.

To poranne Metza granie uświadomiło mi że wraz z naciągnięciem grubej czapki na czoło rozpoczęłam oczekiwanie na sezonowe granie. Na te sentymentalne, ocierające się o kicz, ale nieraz właśnie z kiczu oczyszczające, nagrania pięćset siedemdziesiątej szóstej wersji każdej ogranej pastorałki i kolędy. Że czekam z niecierpliwością na grudzień i na Krk. Na zakrzywienie czasoprzestrzeni, zawieszenie codzienności i na jej restart potem. Na jakieś new hopes, new resolutions, new world, new life.... new money (last but not the least).

Walczę z rzeczami i kłócę się z kotem o miejsce na biurku.

Oczyszczam swoje serce z przedmiotów. Niektóre wydzieram z korzeniami, ale jakby to łatwiej po wykorzenieniu się z domu.

Bezpieczniej mi już.

Wpada mi przy okazji w łapki plik dokumentów złożonych w Szacownej Instytucji. To niemal dwa lata. I nagle mnie oświeca, że nie ma przypadków. I że Szacowna, na której jakoś ostatnio przestało mi zależeć aż tak, czeka po prostu na zasilenie jej moim singlemother groszem... Którego oczywiście nie mam, jakkolwiek w oczach Szacownej kwota jest niewielka, w moich - niebotyczna. A przecież zdanie Instytucji by się jednak przydało. Bo znów mi zależy.
Zwłaszcza że.
Czytanie Książki skłania mnie bowiem coraz bardziej do spojrzenia okiem łaskawszym nieco na komedie romantyczne. Nie żebym była skłonna podzielać jakieś bzdury o połówkach jabłek, pomarańczy czy śliwek. Raczej o puzzlach. Każdy na dobrą sprawę pasuje do kilku innych z pudełka. A jeżeli ma na sobie kompletny, skończony obrazek, nie musi pasować. Może sobie po prostu być osobny, niczego mu nie brakuje.  Może znaleźć inny, też z kompletnym obrazkiem, w tej samej poetyce, i razem niech tworzą nową jakość, bez przymusu. Taaak. To jest możliwe. A różowe motylki, latające pewnej nocy po koncercie Lisy, wcale temu nie wadzą.

Tak. Byłam, dla odmiany, na koncercie. Z którego wyfrunęłam na motylich skrzydełkach wprost w bajkę.

I teraz się będę chwalić. Po pierwsze, dedykacją na płycie. Nie kurtuazyjną. 

Po drugie, popatrzcie, jaka okładka! Ostatni digipack który mnie zachwycił to była płyta Tides from Nebula.

Tę pokazuję, bo w Pl ciężka do dostania. A jest tak irlandzka, tak Lisowa, tak.... ech...
Oficjalnie mówię, że jakby komu się nagrania podobały, służę.

Jak już jesteśmy przy płytach których nie ma... Helena Costas, znana Wam z tego bloga jako Joker's Daughter, popełniła nowy album. Amazon mnie dyskryminuje geograficznie a iTunes sprzętowo, bo nie mam "i". Jakby zatem kto wojażował, albo miał brata w Londynie, albo w ogóle za granicą, z kontem na Amazonie czy coś.... Proszę. Namiary na płytę podam.

5 komentarzy:

  1. Maja,dziękuję za zaproszenie:)Chętnie będę tu zaglądać,by poznać kawałek Twojego świata nie tylko muzycznego..To,co napisałaś o kompletnych obrazkach wpisuje się w moje ostatnie przemyślenia dot.związków-chyba tak właśnie definiuje partnerską relację-jako dwie niezależne,kompletne jednostki,które chcą być ze sobą z wyboru,tworząc jak to świetnie określiłaś "nową jakość",a nie z powodu chęci dopełnienia siebie.. A co myślisz o tym: "Ludzie nie są więźniami przeznaczenia lecz jedynie więźniami swych własnych umysłów"..? -Bardzo Anonimowa Marta;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy to w co wierzę "nie ma przypadków i wszechświat mi sprzyja" można określić jako przeznaczenie (bo to brzmi predystynująco i nieco fatalistycznie, ubezwłasnowolniająco), ale nawet jeśli - na pewno ani Ty ani ja ani opisane ww Osoby nie jesteśmy Tego więźniami. A nasze umysły... cóż. Pracujemy nad tym. Następne galery w sobotę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za soul cake i daj namiary na płytę:) Bratu podam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Joker's Daughter "May cause side effects"
    okładka tu, taka grecka... Like it :-) http://www.jokersdaughter.co.uk/#May_Cause_Side_Effects

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.