środa, 1 lutego 2012

turn the clock to zero, sister

Żyję.
Mam pracę, mam wsparcie, mam perspektywy.
Jak się było na dnie, jest się od czego odbić do zera, żeby potem było na plusie.

I wszędzie mam daleko, nawet dalej niż dotąd. Jeżdżę z mapą w zębach i wierzę we wszystkie miejskie legendy o korkach, chamstwie i elemencie napływowym. To ja, ta, która z największą w okolicy dezaprobatą słuchała o porzucania ukochanego miasta dla stolicy czy zagranicy.

Zapewne się przyzwyczaję do tej przestrzeni, dumnej i wyniosłej, patrzącej oczyma szklanych wieżowców z góry na mnie, małego robaczka zamotanego we własne lęki jak w sześciometrowy szalik. Ale czy ja ją polubię? Pokocham? Wątpię. Zbyt jestem krucha na dżunglę. Gruba skóra jak nie wyrosła, tak nie rośnie...
"Warszawskie demony cię pożrą" - rzuciła znajoma z branży, niby żartem....

Ale kiedy ogarnia mnie panika, przypominam sobie ciepło, szaroniebieskie (jak mundur SP) oczy, i "michu".
Przecież mam wsparcie! Te Wasze smsy, komentarze i telefony...Nie dałabym rady bez Was.
Od dwu dni jem tylko to, co ktoś o mnie zadba, bo ze stresu i tęsknoty zapominam.
Jedna kawa na dobę, Brownie - dasz wiarę?
I żyję w totalnej ciszy, bez radia i płyt.
Znaczy, czasem Sting mi się telepie, a to u mnie rzadkie dość.

Jest dobrze.

1 komentarz:

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.