O tym, z czym kojarzy mi się Led Zepps było do znudzenia.
O tym, że piosenkami z Liverpoolu jestem nasiąknięta od oseska, większość z Was wie. 99% dzwonków w moim telefonie od lat jest zrobiona z piosenek The Beatles...i każdy ma swoją przypisaną.
Poza tymi dwoma pasjami-obsesjami muzycznymi Mój Ojciec miał jeszcze inne zalety.
Ale najbardziej kojarzy mi się z Nim nie Imagine, ale Glory, glory, hallelujah! Zwrotki śpiewał Tato w jakimś niefilologicznym, nie mam pojęcia czyim, tłumaczeniu - ale duch abolicjonisty tchnął z tego tekstu z całą mocą. Zresztą, to ob. John Brown zainicjował moją przyjaźń z Norwidem.
W zupełnie innym tłumaczeniu jako dziecko słyszałam także to, okraszone gwizdaniem (i nikt nigdy już Opery za 3 grosze nie zaśpiewa tak, jak mój Ojciec. Nigdy).
Tak. Bezpieczny, dobry mężczyzna to ten, który gwiżdże, swobodnie i radośnie.
Napisałam komplement. Bardzo wielki.
Ciężki to był dzień. Zmierza wszystko jakby lekko w dobrym kierunku, dzwoni ten oczekiwany telefon...Ale i tak spędzam większość dnia skulona w kłębek, chcąc przespać zimę.
Dzieją się też niedobre, niezrozumiałe rzeczy komu innemu. Niesprawiedliwie i boleśnie.
Wpadam na ludzi, na spotkania z którymi nie jestem gotowa mimo upływu lat. Słucham mizoginicznych monologów, z których wyrosłam i nie chcę. Odklejam się i zwijam w kłębek.
Pieką mnie oczy, co chwila płaczę, taki dzień.
Dokładnie pamiętam dzień sprzed 10 lat, ból, szok, bunt, niezgodę, rozpacz. I do dziś tak samo mnie ten brak boli. Czas nie leczy ran. Ta dziura w duszy jest dokładnie taka sama. Dziś nie potrafiłam w nią nie wpaść.
Jego duch żyje pośród nas*.
Na szczęście ktoś, kiedyś, gdzieś wymyślił skype'a, a ja nauczyłam się go używać. 5 h 18 min trzyma mnie w pionie, choć zwiniętą w kłębek.
Dziękuję.
* Tak mój Tato śpiewał His soul's marching on!. I nie wiem, z kim teraz chodzi po niebieskich połoninach, wspina się na szczyty, z papierosem w kąciku ust: z Brownem czy Lennonem. Ale na pewno z owczarkiem w typie Lassie. I wiem, nie skorzystał z rajskich salonów. Śpi w namiocie, we fioletowo-pomarańczowym śpiworze, pachnącym ogniskiem. A kawałek dalej jest rajdowe, terenowe auto.
* Tak mój Tato śpiewał His soul's marching on!. I nie wiem, z kim teraz chodzi po niebieskich połoninach, wspina się na szczyty, z papierosem w kąciku ust: z Brownem czy Lennonem. Ale na pewno z owczarkiem w typie Lassie. I wiem, nie skorzystał z rajskich salonów. Śpi w namiocie, we fioletowo-pomarańczowym śpiworze, pachnącym ogniskiem. A kawałek dalej jest rajdowe, terenowe auto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz