wtorek, 3 stycznia 2012

Lullaby

Jeżdżę po Connaught Place. Po zewnętrznym Circus, M Block mijam, jadę "Indirą". Jeżdżę, w kółko, ciągle, nie wiem które robię okrążenie, kiedy dociera do mnie, że coś jest nie tak. Nie powinnam móc tak jeździć, przecież TU się stoi w korku. W styczniu święto narodowe, tym bardziej! Pachnie tak, jak tylko TU może, niebo najbłękitniejsze pod słońcem, jak tylko TU. Zastanawiam się czemu nie zatrzymuje mnie policja, a powinna!, przecież ja mam koszmarny problem ze zmianą biegów w aucie gdzie kierownica po prawej, stwarzam realne zagrożenie! Nie muszę patrzeć w lusterko, wiem że znów mam tilak i sari, czerwone, z Pahar. I jadę, ciagle jadę, żadnego korka, gwar, skwar, a ja jadę. Ciągle jadę. Mniej więcej wtedy, kiedy uświadamiam sobie, że przecież TU na policję nie ma co liczyć, nawet – a może tym bardziej – gdy jest się jasnym, budzę się. Przytomnieję przez ułamek sekundy. Komórka. Znowu! Jeździłam jakiś kwadrans. Moja siostra jakby się uwzięła, dziś pisze o 0:38, że nie istnieje, bo ma nieobecny zaworek od sieci. Olewam chwilowo w imię spania. Bardzo chwilowo. O 0:39 dostaję następnego smsa, dobranoc, więc zasypiam ponownie i wtedy właśnie zaczynam tę rundkę w lewo, po Circus, wielkim rondzie, w Azji. 0:57, sms, koniec jazdy, nocna rozmowa, której nie chcę i nie potrafię się oprzeć.

*
Uparcie, po raz drugi w tym roku, kładę się spać o przedpółnocnej porze, uprzednio dając upust swojej potrzebie kontaktu z normalnymi ludźmi w tym innym, nikogo nie obrażającym, znaczeniu. Piszę maila do Okruszyny. Piszę do Obrazotwórczego, bo kłuje mnie sytuacja która miała wyglądać inaczej, i mam wyrzuta na sumieniu. Na fali mózgowej wspólnej z O. próbuję rozgryźć Wittgensteina i Russela teorie poznania w języku: stosunek świata i myśli o świecie. Zmagam się ze światem wewnętrznym tam, gdzie nie tylko styka się on z innym wszech-światem wewnętrznym, ale nagle okazuje się, że został już przez kogoś - Ericę Jong - opisany! Trafnie całkiem! Patrzę więc w tę przestrzeń logiczną Wittgensteina, wspominam Habermasa i zarzucam czytanie. Jestem jednak z bajki gdzie słowo ma moc sprawczą, a Wielcy jakby nie wzięli pod uwagę prawa, całej tej sfery słowa, gdzie ma ono największą i realną moc kreacyjną. Stwarza rzeczywistość zewnętrzną, a nie tylko opisuje. Im bardziej zmagam się z własnym wnętrzem, im moja dusza się bardziej kłóci z transcendencją, tym bardziej mi potrzeba reguł i zasad, blablabla, biedna Brownie, zaraz jednym tchem wrzucę tu Dworkina i Harta. 

*
Nikt normalny nie czyta traktatów filozoficznych po nocach, porzucam więc te dywagacje i sięgam po choinkowego Niedźwiedzia i w pół godziny łykam większość książki, dziesięć przed północą gasząc światło i posyłając go ślizgiem pod kaloryfer, bo się rozpłakałam, i żeby nie czytać dalej, przecież idę spać. Dwa razy w ciągu doby płaczę nad książką. Raz, nad trafnością cudzego opisu mojego stanu, dwa, tak o - nad zdjęciem. Do muzyki prezentowanej przez Niedźwieckiego stosunek mam ambiwalentny. Do niego samego też. Nie czytałam jego bloga z podróży, dochodząc do wniosku, że on ma swoje Indie, ja swoje. On w poprzednim wcieleniu był Hindusem, a ja w reinkarnację nie wierzę. No, chyba że w przyszłej inkarnacji będę żoną Jacka White'a. Raczej jednak nie, bo Jack, mimo iż wnuk Krakowianki z Krk, raczej oficerem WP nie zostanie, a ja na żonę się nie nadawam, testowane.  
Ale nie! U Jong przeczytałam dziś swoje emocje i swoje relacje, u Niedźwieckiego zobaczyłam swoje zdjęcie Hawa Mahal. Moje! Wiem, zdjęłam pudełko z półki i porównałam. Więc w płacz, i potem spać.

Jak to dobrze wiedzieć, że świat istnieje nie tylko dlatego, że postrzega go banda stukniętych fenomenologów. 
Albo ja. 
Jak to dobrze wiedzieć, że coś, Ktoś, Ideał, Jaipur - zdarzają się Innym
Bo jeśli Inni są, to znaczy, że to jest Prawda, a nie szalony sen o jeździe w kółko.

I proszę sobie nie myśleć, że zarzucam postanowienia noworoczne. 
Smsy całodobowe czynne są tylko dla MB i dla Sis.
Dobranoc. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones