I must not fear.
Fear is the mind-killer.
Fear is the little-death that brings total obliteration.
I will face my fear.
I will permit it to pass over me and through me.
And when it has gone past I will turn the inner eye to see its path.
Where the fear has gone there will be nothing.
Only I will remain.*
Strach, jak ja nie znoszę się bać, i jak bardzo mnie ten strach napada! Nie lęk-anioł ciemny, ale strach: gwałtowny, ściskający, kurczący nie tylko serce, ale całą mnie, czuję jak strach przelatuje przeze mnie gwałtownie, jak uderzenie pioruna (elektryczność napawa mnie lękiem) i jak robię się od tego mała i szara.
Ciskam się między Herbertem (Frankiem) i Stachurą (Edwardem) choć wolałabym Leśmiana, Pounda czy Herberta (Zbigniewa).
Wypisuję, wysłuchuję i wypluwam z siebie strach, zwijam się w kłębek i chcę zasnąć! Bez demonów we śnie (aczkolwiek, a song in my head, a demon in my bed - jest gdzieś jeszcze we mnie inna dziewczynka, nie szara, w sukience w truskawki! ale teraz, dziś, się zgubiła)
A Brownie mówi, że matkoteresizm to nie wada genetyczna ani wgrany na zawsze kawałek hard ware'u, ale usterka. Do usunięcia. Drogą amputacji czy nareperowania?
*Litania Bene Gesserit przeciw strachowi, Frank Herbert, Diuna, w tłumaczeniu M. Marszała
Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz