Wyrodna matka jestem, powinnam zacząć że Latorośl miał urodziny wczoraj.
Ale radio wiadome obudziło mnie dziś Seven Nation Army w wersji albumowej i do 9 rano puściło jeszcze 3 inne wykonania. Sama niedawno szastałam tym utworkiem, ale kurcze, Jack White, nawet jeśli założyć że jest mainstream, to nie tylko ten jeden kawałek (ze Słonia WS) coverowany w ilościach hurtowych świadczy o Jego geniuszu. No. Z racji bytności daaaleko dałam radę przesłuchać większość Jego dyskografii. Wniosek: Czajkowski z Musorgskim XXI wieku, Mozart z Beethovenem postmodernizmu, Barber z Griegiem współczesności!!!
A parę dni temu była rocznica śmierci Jima.
Z okazji urodzin Latorośli wesoło, głośno, tortowo-prezentowo i uroczyście.
* nie od żony prezydenta, tylko po prostu. Pomysły na imiona (współautorstwa Blondie) typu Dedłeder, Karen, Alison, Meg, Elson – nie przeszły. Było jeszcze Dasza, Kida i Kropka. Ale ten kot biurkowy szylkretowy rasy europejskiej (za moich, przedunijnych, czasów mówiło się na tę rasę dachowiec) jest żeński i po prostu wygląda jak Karla. Na razie pies burczy, kot niebieski syczy, mała się puszy i prycha. Ale sieciunia mówi, że to normalne, postępujemy zgodnie z radami i będzie OK. Psina nadal wyżera z kociej miski, ale tym razem żarcie dla młodzieży.
Aha. Jak ktoś tęskni za Blondie to donoszę że mniej więcej od koncertu The Dead Weather Jej komp jest ded.
Aha. Jak ktoś tęskni za Blondie to donoszę że mniej więcej od koncertu The Dead Weather Jej komp jest ded.
Uściski dla Latorośla:)))
OdpowiedzUsuń