poniedziałek, 10 stycznia 2011

Mówią przeto, o ilem im podobny, że to mnie zaletą

A jeślim nie-podobna, to jestem socjopatyczną, nieczułą i obojętną na cierpienie zdzirą.
Tak. Jestem! Nie dawałam, nie daję i nie dam. Nie pozwolę, żeby mi ktoś dzieci oblepił serduszkami. Nie, nie, nie.
I nie chodzi o to, że mnie jakiś tam sposób bycia oraz styl przekazu medialnego wkurza do granic możliwości. I nie chce mi się tłumaczyć, że „ale robi tyyyyle dobra” nie jest dla mnie żadnym argumentem, bo przemyca to, co uznaję za zło. I nie będę dyskutować na zasadzie „a bo twoje dzieci nie musiały korzystać”. Logika na poziomie politycznej debaty. Nie podoba mi się bilans finansów, nie podoba mi się przystanek, całość mi się nie podoba. O tym, że sumiennie płacę składki i podatki, a enefzet Grzybkowi pomoże może, a może nie (zależy czy mu coś z akcji skapnie), nie chce mi się pisać. Przepraszam za imienne pokazanie palcem. Przykład. A jak już skapnie, to i tak się o to skapnięte nie dba, bo w końcu kolejna zbiórka zafunduje nowe. Wydatki wykreślone z planu budżetowego enefzetu. Za moje i Okruszyny składki jakiś prezes czy deerektor  pije kawkę, bo obie zarabiamy za mało, żeby starczyło na Karaiby. Wakacje funduje przemysł farmaceutyczny.  
Never, never, WOŚP enrahah. Razem z zusem, enefzetem i U2. Podłożyć bombę, zapalić lont i uciekać, choćby na Spitsbergen. Chociaż nie, w druga stronę. Wolę jednak odwilż.
I trochę jakby w temacie i klimacie – widzieliście?
Pójdę sobie posłuchać muzyki, wrocławskiej, Nataliowej, Wyspiańskiej i innej, 

czekając na jakiegoś wielebnego, który mnie pierwszy raz zobaczy na oczy, jako i ja jego.
Będę dzielna, ale w sumie po co, skoro jestem aspołeczna. 

8 komentarzy:

  1. asystentka poniedziałkowa10 stycznia 2011 18:19

    enrahah! trzeba twardo się trzymać swych zasad. w sumie mniemam podobnie na powyższy temat, acz stanowczości w wyrażeniu zawsze mi braknie. tukej też składam podziw na ręce z onej okazji.
    hej kolęda, kolęda. ja swojej nie przyjęłam. wszyscyśmy tacy jacyś aspołeczni ostatnio. my, kocica, Bracki. do Patagonii nam trzeba (2szt człowieka/km kwadratowy czy cuś).

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do zasady, nie jestem antykolędowa. W zasadzie. Raczej jestem parafialnie nieterytorialna, stąd ostatnimi laty osiedlowi wielebni olewali moje prośby o nawiedzenie w ostatniej kolejności, lub w terminie dodatkowym, a nie o 15.00, i nie przychodzili wcale. A w tym roku jestem interesowna, bo będę potrzebowała zaświadczeń. Aspołeczna, wyrachowana.... Jak ja ze sobą wytrzymam w Patagonii?!

    OdpowiedzUsuń
  3. no ale bedo sąsiedzi! ino że pół dnia drogi stąd:) czy to nie w sam raz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ksiądza lubimy, bo dał obrazki i z nich można zrobić zakładki. (Zu)
    Przekonałaś mnie, jadymy! Ale po pilatesie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale dlaczego U2?
    Co do Digit All Love, to musimy zrobić modliszki i w końcu jak ludzie przy latte powspominać, bo włos się na głowie jeży, ilekroć słyszę tę nazwę;) Nie chodzi o muzykę, bynajmniej. (czy bynajmniej można użyć w tym wypadku?)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, U2 to taki w sumie juz siostrzany symbol mystyfikacji w muzyce, przerostu produkcji nad talentem oraz ymydżu i pijaru okołoeko. Nie ze są niefajni, ale nie są aż tak fajni, jak się wokół nich robi szumu.
    Nie załapałam jeżenia włosów na DAL, co tylko potwierdza tezę o NATYCHMIASTOWYM ALARMIE MODLISZKOWYM.

    OdpowiedzUsuń
  7. dalej jest poniedziałek?11 stycznia 2011 17:54

    bynajmniej - dobrze...czy to było retorycznie? musiało być, wszakś filologiem!
    ja też nie wiem, o co chodzi z DAL, ale ta nazwa wzbudza we mnie ogromne pokłady czułości i zachwytu, gdyż jest na opak wywracalna, co mnie bardzo w słowach, w nazwach pociąga: digit all love - digital love - dig it,all love!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, a widziałyście kiedyś ich występ z video na ścianie?

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.