środa, 25 kwietnia 2012

I guess I should go to sleep

Są takie dni, kiedy jestem słuchem.
Mam zanik innych zmysłów. Zupełny.  
To właśnie teraz.

Są takie dni (i poranki, i wieczory, i noce), kiedy jestem tylko dotykiem, gdzieś w zupełnie nowym wymiarze,  w nieuklidesowych geometriach, w ujemnych odległościach, zgodnie z fuzzy-logic*.

Ale chwilowo nie, teraz jestem czekaniem. Tęsknota to też zmysł, blisko ucha środkowego: równowaga więzi i braku.

I słuchem. W duszy.
Moje życie pełne jest cudów. Na wiosnę. Zaczęło się jesienią. I tak ciągle, ciągle, aż do znudzenia.

Niby przyzwyczajenie jest naturalne. Niby wszystko może spowszednieć, znudzić się, opatrzyć i osłuchać nawet. I to przecież dobrze, bezpiecznie i wygodnie jest wiedzieć, czego można się spodziewać. Nuda jest bezpieczna i stabilna, i taka ciepła.  Szczęście jest nudne, mdłe, mało literackie i niefotogeniczne.

Nie potrafię się znudzić.
Wciąż trwam w zachwycie.
Na szczycie.

Happiness - it’s my decision.  

Słucham, co Jack mi śpiewa do ucha.

W ogrodzie, tuż za oknem, zakwita magnolia. Pełnia szczęścia.

*logika rozmyta jest moim aktualnym etapem zmagań z naukami ścisłymi. Bardzo kobiecym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.