Smutno mi. Nic, tylko rosyjskie romanse. Nic, tylko poeta samobójca.
Będąc tancerką w wieku podeszłym i na dwu lewych nogach - się poczułam niby Maja Plisiecka (taaak... moja osobista siostra nie bardzo wiedziała kto to... hmmmm.... jestem stara, z innej bajki), czyli też Rosjanka. Poczułam się tak bosko na skutek zapraszającej sugestii, iżbym do regularnego zespołu raqs się dotańczyła. I na tym koniec miłych wydarzeń z minionych dni.
Albo raczej nic innego nie pamiętam, bo dobre chwile wszystkie mi z głowy uleciały, z nocą przetańczoną i z tequillą na czele. Mam problem z chlaniem. Wstaję rano rześka jak skowronek skąpany w strumyku, i biedna muszę wszytko pamiętać, i wysłuchiwać, jak inni zaliczają syndrom after. Ech.
Głowa zaczęła mnie boleć, i to mocno, dopiero wieczorem, kiedy do zasłyszanej w radio lewym uchem informacji o wypadku polskich autostopowiczów w Portugalii, dołączyło inne, mniej publiczne info, że tam była E. Wstrząs. Wypadki zdarzają się innym. W radio mówi się o statystycznych ofiarach, a nie o ludziach z którymi się człowiek zderza biodrami w szatni tanecznej.
Chyba wciąż nęka mnie szok.
Jak się żegna tancerzy? Tańcząc?
Mam nadzieję, że kto jak kto, ale Ona poszła do nieba w butach. Do tańca.
***
Ze wspomnień z ubiegłego tygodnia: dla tych, co, jak red. Mann Wojciech, kręcą nosem na Santanowe Guitar Heaven. Gitarrra ma niejedno imię, a dzięki dwóm, można usłyszeć na nowo nawet coś, co zna się na wylot i do znudzenia (to heaven to koincydencja. Wierzę, że E. tańczy w tym prawdziwym).
***
I jeszcze. Trzy kolory: żółty. Dawno temu, w sobotę, na szczycie Raduni (nie mylić z Radunicą).
u Andy'ego w pracy znali też jedną z ofiar
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego.
OdpowiedzUsuńTak nagle, bez sensu na mój ludzki rozumek.
Sprawcy tylko zderzak odpadł od auta...