No wiadomo, że nie śpiewam, ale podobno jest karnawał. Czas grzechu i rozpusty. Popełniam zatem zbrodnię przeciw korp, nie odmawiam pójścia na 3 dni na zwolnienie "na dziecko". I mam pretekst do nieodbierania telefonów i nie-natychmiastowego odpisywania na maile. Do udawania, że mnie nie ma. Nie oznacza to niestety, że omija mnie praca, bo się sama nie zrobi, ale robi się na luzie, w rytm arabsko-cygańskiej muzyki.
Flamenco arabe da się zreszta zatańczyc i do rockowego klasyka (świetny cover!),
o czym moje biodra się przekonują w środowe wieczory.
Balia me, PT Czytelnicy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz