Nie, nie, nie opadło mnie żadne poczucie bezsilności, a w każdym razie wcale nie silniejsze niż zwykle.
Po prostu nie mam pięciu dych na fikuśne czarne anderłery, a pończochy wolę samonośne, bo mi się sprzączki od gumek od pasa zawsze odciskają przez kieckę, i w związku z tym czerpię swą radość życia i nadzieję z nowego nagrania FF. Płyta za 3 miesiące, ale stąd można sobie zabrać (legalnie i za darmo!) do domu to,
na zaostrzenie apetytu.
Jak ich słucham, chce mi się żyć.
Apetyt mam też na Me,Myself&I - plotka miejska głosi, że wydają wreszcie debiut! Wiosną! Ciekawe, co dadzą na okładkę (ostatnio kocham się namiętnie w okładce drugiej płyty Asy - Okruszyno, MUSIMY się w związku z tym spotkać!):
Do napisania się z Państwem, niebawem.
Ooo, miód dla duszy! Dwa tygodnie temu słuchając Asy nr 1 zastanawiałam się, czy optymistyczna właścicielka uroczego Afro zebrała piosenki na jakiś drugi krążek... I proszę! Otwierasz mi, Alu, szeroko bramy kultury.
OdpowiedzUsuńPS> Twój C.S.LEwis czeka w kolejce, pamiętam, wybacz, że tyle to trwa!