I nie wiem jak to muzycznie zilustrować. Moją córkę, moją Królewnę, rzucił facet. Taki wiecie, od przedszkola, ba, od żłobka! Miał jej czelność jeszcze powiedzieć, że jest dziwna. A bidulka nie dorosła do zrozumienia, że to komplement był, a facet to buc.
Idziemy się więc objeść lodami prosto z pudła, a co.
Niech Mateuszowi wylosną zielone uszy! I niech ma dwie lewe stopy! I zeby mu nie wyszły rysunki na plastyce! I ja sobie posukam nowego chłopaka, dobly pomysł mamo, nie?
Czy ja wiem?!
Na ukojenie nerw porzuconej słuchamy trzysta piętnasty raz piosenki z dzwoneczkami. Na wszystkie Glorie Gaynor i brejkmajhart ma jeszcze Królewna czas.
Do poczytania jakoś mniej poniedziałkowo.
Za Skakanką polecam kolekcjonowanie pet szopów, nie odchodzą;)
OdpowiedzUsuńMamy kilka, Królewna dostała od matki chrzestnej (Blondie-Brownie znaczy) ale wolimy żywe "pety". Na razie lody waniliowe na ranę serca zrobiły dobrze. Strupek szybko zasycha :-)
OdpowiedzUsuń