Przyroda zatacza koło, jak kalendarz i dojrzałe czereśnie. Buty w kolorze, co ja mówię buty, szpilki w kolorze dojrzałej czereśni, dokładnie i bez ściemy w złośliwym rozmiarze mojej chińskiej stópki napadły dziś na mnie kiedy szukałam z Migotką miejsca na lunch. Do podania o jałmużnę (w języku korporacyjnym: podwyżka) dołączę notkę o tym incydencie.
Ale ad rem. Znów mamy dzień wody, zakręćcie kurki, zgaście żarówki, posłuchajcie muzyki. Nic nie zmieniło mojego myślenia od ubiegłego roku.
Damien Rice brzmi tu jak Blunt J., co za faux-pas. Ale postanowiłam nie ilustrować Dnia Wody dymem nad wodą.
Idę pilnie poszukać czasomultiplikatora, albo co najmniej czasowydłużacza.
Panna Nietoperz do red. Manna: bo Pan mi mówi, że Pana lepsze czasy to były lepsze nawet w tym, że były gorsze, i rozczarowania były bardziej rozczarowujące... Mann: No tak było.
A potem Panna N. wrzuciła MGMT jako rozczarowanie po błyskotliwym debiucie. Brownie, słyszałaś? Gdzies się cień obawy pojawił, czy Fleet Foxes nie rozczarują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz