Nieczynne z powodu pobytu Juniora w szpitalu. Mam nadzieję, że NFZ przeżyje. Dzisiejsza młodzież po założeniu wenflonu kazała cyknąć komórą fotkę w celu wzbudzenia zazdrości w starszym bracie, bo to image a la ranny żołnierz, a po założeniu kroplówki rzekła: "Łaaał jak w plawdziwym filmie. Jak w doktoze Hałsie mamo!". Miny personelu - bezcenne.
Gorzej z kosztami psychicznymi po stronie matki, bo gorączka 40 st która spada do 38,6 a potem skacze znowu oraz białko crp (cokolwiek to znaczy) 20 razy ponad normę spadające do 13 razy ponad normę to hardkor nawet jak na mnie. Było uważać na biologii... Eksperymenty z antybiotykami w toku, uprasza się o trzymanie kciuków, ja lece paść na nos
Napisz coś, bo się martwię o Jędrka z kompletem choróbsk.
OdpowiedzUsuńŻyjemy :-) :-) choróbska dały za wygraną, pozostawiając po sobie zgliszcza... Czuję się jak ofiara wampira energetycznego, bedącego kundlem pochodzącym trochę od enefzetu, trochę od zusu, trochę z bakterii, trochę ze skutków ubocznych antybiotyku, co to powoduje przypływ energii u chorego, w połączeniu z aresztem domowym - nie do przejścia... Ale co ja tu marudze, korpo wzywa ;-/
OdpowiedzUsuńZnaczy wszystko wraca do normy, za którą się tęskni dopiero, jak się ją utraci:)
OdpowiedzUsuń