Kobietą zmienną będąc, zdjęłam Panią Nietoperz z półki dziennikarzy na której ją wieki temu posadziłam obok Pani Z Polipami*. Przesiadła się do teamu którego audycje są zdolne na grafik zawodowy i domowy wpłynąć. Więcej nawet, zapałałam do Pani Nietoperz miłością wielką. Wszystko przez red. Manna**. Kto nie słuchał o 15.00 we wtorek, ten żałuje. I nawet nie chodzi o to, że Closer jest naulubieńszym Pani N. filmem, a piosenki ona wręcz nie znosi (ale ją grała).
Chodzi bardziej o to, że dopiero wzmocnione przez red. Wojciecha M. fale mózgowe i słuchowe red. Nietoperz okazały się być moim pokrewne, bez dysonansu. A potem była Rzeka.
Przeżyliśmy zbiorowo enefzetowe eegie, i pierwszy śnieg.
A ja osobno przeżywam bardzo gęsty i intensywny czas. Szacowna Instytucja przysłała mi zaproszenie. Miło. Targa mną znak zapytania, czy ze spokojem iść i ufać w sprawiedliwośc i prawdę, czy może jakiś rytuał odprawić handlowy na zasadzie świeczki i obietnic. W szczególności wątpliwości, czy ja, mając takie a nie inne poglądy w sprawie bioetycznej (wiadomo, nie będę się cytować) nie podpadłam pod anatemę. Brak mi Wielebnego Jazzowego, do Obfitego Wielebnego nie pójdę, bo się obraziłam, a B. zarzucił profesję. Owieczka bez pasterza ze mnie. Proszę mię nie spieszyć z odsieczą w postaci wizytówek duchownych, nie gotowam na to, by wydrzeć swe serce przed kim innym niż Jazzowy. Nie chce mi się.
***
Zdarza mi się ostatnio. Zdarzenia się zdarzają. Nie wierzę w przypadki. Po coś mi się zdarza. Po zapadłej niby decyzji zaraz – natychmiast spotkanie które nie było prawdopodobne, a decyzję anulowało w pół minuty, bez słowa na temat.
Rozmowa z czapy, od której szufladki w mózgu się przetasowały. Jakieś oczy, co oświetlają, i krupnik, który leczy (nie zupa). I czy to przypadek, że otwieram książkę i widzę:
Nasze życie składa się z takich właśnie błahych epizodów. Przypadkowe spotkanie, trafna obserwacja. Łączą nas rzeczy tak ulotne i tak konieczne jak powietrze. Miłość tkwi w szczegółach. Drobnostki miłości – to wszystko, co jest. Nic wielkiego. Albo może należałoby powiedzieć, że ogrom miłości wyrasta z rzeczy najmniejszych. (Whitney Otto).
Książka trafia na (abstrakcyjną) honorową półkę zmieniaczy świadomości, wyostrzaczy zmysłów.
Nie wierzę w przypadkowe spotkania.
* jeśli pierwsze dwie piosenki w audycji dziennikarza z tej półki mnie nie zaiskrzą, potrafię wyłączyć radio (tak! Potrafię!) i idę do płytoteki
** nawet jakby puszczał Michaela J. to nigdy, przenigdy nie umówię się na szkolenie w piątek na wcześniej niż 9.15. A prysznic biorę przed Draculą.
P.S. Panią Grafik oraz Piękną z Krk proszę o komentarze (i tak zagląda tu wybrana grupa której się nudzi), a nie jakieś tam tajne poufałości za kulisami :-)
PS. 2 Oclił się wachlarz. Więc ćwiczę i bolą mnie dłonie.
PS. 2 Oclił się wachlarz. Więc ćwiczę i bolą mnie dłonie.
Czy Sister ma depresję sezonową?
OdpowiedzUsuńSis zaprzestała bycia blondynką, ale nie studentką. Delektuje się procesem zdobywania wiedzy....
OdpowiedzUsuńand, there was at least some polite little perfunctory implication that knowledge should lead to wisdom, and that if it diesn't, it's just a disgusting waste of time...(Saliger's Frances Glass).
Nie zebym odnosiła to do Sis, ale jest era wywiadówek i zupełnie przypadkiem mnie się skojarzyło
Cherry
Salinger. O Salingera mnie chodziło.
OdpowiedzUsuńAlu, jestem pod rosnącym wrażeniem Twoich cytatów. Pozdrów zatem Sister i życzę powodzenia w Szacownej Instytucji.
OdpowiedzUsuńTen cytat towarzyszy od czasu nauki do matury, cały czas mam go nad biurkiem, więc zdażyłam wkuć :-)
OdpowiedzUsuńPoza tym, moja droga, tenże sam śp. J.D.S napisał w tymże samym dziełku (dla mnie - genialnym):
OdpowiedzUsuń"Nie wiem, na co się zda tak dużo umieć i wyostrzyć inteligencję jak brzytwę, jeżeli nie daje to szczęścia".
Żeby nie zmieniać Twojego zdanie o mnie, chciałam zerknąć także w oryginalne wydanie ale zagineło w tajemniczych okolicznościach, albo zmieniło półkę... Nie pamiętam nawet czy tam było "razor":-D
W każdym razie te wszystkie cytaty, tak jak i piosenki, to trochę jak muł, jak osad po minionych uniesieniach i olśnieniach, czasem balast który zaśmieca mózg... I nigdy nie wiem, która szufladka z cudzymi słowami czy melodią mi się otworzy w danej sytuacji. Nie stworzono jeszcze mapy czy schematu blokowego wewnątrzwiśniowych skojarzeń i powiązań tematycznych...