poniedziałek, 15 listopada 2010

What's goin' on?!

Obudziłam się dziś w nastroju sielskim, anielskim, z naiwną wiarą w dobre poniedziałki, jak u pani Groniec.
A potem zgubiłam kolczyka, i z biegiem godzin, spędzonych w szklanej wieży z widokiem na bebechy klimatyzacji było coraz gorzej i gorzej. Naj-gorzej siegnęło przed 16 najwyższego szczebla korp - a nawet wyżej, szczebla interkorp, i dobijało się do drzwi akcjonariusza. Ale na tym nie koniec, potem były korki, spotęgowane dziś przez jakieś siły piekielne. Jeden niezdecydowany kierowca w takim przeciętnie wyglądającym korku, a ja już mam wpis do karnego zeszytu w przedszkolu - wiadomo, spóźniam sie dla kaprysu i dla jaj. Ot, żeby komuś zrobić na złość. Nieważne dla panienki przedszkolanki moje popołudnie z pustym brzuszkiem, posypany w cholerę misterny grafik, kolejne tłumaczenia, uprzedzające smsy, poślizgi i Tak dalej. Generalnie mam poczucie (uzasadnione, niestety), że świat mnie ugryzł w dupę. A do tego na basenie (wczoraj - to chyba była rozgrzewka) komuś od chloru drgęła ręka i oczy wciąż mnie pieką jakby soli mi ktoś zadał.
Nie kumam ni w ząb, skąd się biorą takie dni? Kto je certyfikuje i na rynek wrzuca, co?! Sabotaż, damping i dewersja!!!
Cierpię na ambiwalencję nastroju oraz pięciobiegunowe wahania umysłowe, co przy marnym treningu z przeklinania spowoduje, jak nic, zmarszczki kurze łapki. Szit.
Jak tu nie zanucić staroci?! Pamietacie? (yyy... Mały Misiu, czy Ty w ogóle znasz? Będąc obecnie w wieku podmiotu lirycznego?)
To ja idę po czekoladę, z braku innych substytutów.
Przecież nikt mnie, cholera jasna, nie przytuli.
To się w ramach buntu programowo spocę. A co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.