Nie wiśniowy. Ale też smakowity.
Okruszyna piecze pierniki i torty. Ja też postanowiłam zostać Nigellą, wersja beta (zacznę od próby nabycia jej - Nigelli! - apetycznych gabarytów a la Monica Belucci). Ja zatem udam się do kuchni, a Państwo w tym czasie posłuchajcie muzyki. Najlepszej chyba orkiestry na mrozy. Idealnej do quizu "jaka to melodia wpadła im w ucho, kiedy siadali do grania?" I jest Joy to the world (prawie). Kolejność przypadkowa, głównie z płyty „Lost Christmas Eve”, ale nie tylko. Proszę się nie zrażać dwoma wersjami Adeste. Są różne jak Syberia od Zakopanego. Choć w sumie, kiedy mam pod Tatry pojechać, to co za róźnica? Daleko, zimno i śnieży. Ale oscypki przywiozę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz