Nabyłam brzydkiego zwyczaju bezzwrotnego pożyczania pomysłów od Okruszyny. Wróć. Pozytywnie: przyjaciółka z bloga za miedzą mnie inspiruje.
Pożyczam odliczanie do Świąt. Karpiami będę odliczać, charytatywnymi. Dziś karp numer jeden.
Ponieważ jestem zmęczona zostawaniem domestic goddess (Droga Okruszyno! Czyż nie brzmi to jak pełne pół szklanki? Niekoniecznie pełne rosołu z kury udomowionej, może ewentualnie z domowego orła, sokoła), nie mam siły na rozwijanie aproposów i nawiązania do rozmów telefonowych o muzycznej ładności, licencjonowaniu studentów oraz innych imponderabiliach. Może jutro, a może jak wrócę z Syberii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz