wtorek, 22 czerwca 2010

Duch który chodzi

No, to prawie ja. Z tym, że do mnie bardziej pasuje „pędzący”. Zdążyłam przed bankietem zaliczyć zebranie w instytucji edukacyjno-opresyjnej, która wciąga w swe tryby Królewnę. W trakcie zebrania dałam radę upiec chleb (zdalnie: ja byłam w szkole, chleb piekł się w domu). Pierwszy mój w życiu i już były chleb, bo całe 750 g bochenka pożarte, zostały marne piętki na rano. I jeszcze zrobiłam tartę z truskawkami (ale na gotowym spodzie z zamrażarki, plus dziury w spodzie zatkane płatkami śniadaniowymi cynamonowymi), pożartą tak samo błyskawicznie, w towarzystwie Wdowy i jej dzieci, bo zepsuł się mikser, i trzeba było od W. pożyczać.
„Mam akrosdyjuniwers na czole” oświadczył Latorośl, ukazując twarz z rozgniecioną truskawką jako skutek wyzysku nieletnich przy produkcji tarty.
A potem wbiłam się w kieckę i szpilki i było daremnie. Nawet oliwek nie było, musiałam się dożywiać po powrocie z własnej lodówki. A poza tym mamy tę porę miesiąca, kiedy moja twarz wygląda jak twarz szesnastolatki, z tym, że za moich czasów to się nazywało pryszcze, a teraz to są niedoskonałości. Niestety, zmiana nazewnictwa na politpoprawne w stylu reklamowym nie poprawiła pryszczom pi-aru, spotęgowała zamiast tego moje wyrafinowane, znaczy wisielcze, poczucie humoru podczas prób wyglądania poważnie na bankiecie. Neweregen, newer, za żadne skarby, nie chciałabym mieć znowu szesnastu lat. Apage, a sio, a kysz. Na szczęście mi przejdzie. Wszystko przez księżyc.
Nie chce mi się już bywać, następny raut poproszę u mnie w domu, ale ponieważ do Okruszyny mi daleko, to koniecznie z cateringiem. Ja mogę zrobić herbatkę tudzież latte.

Snują się za mną Misie oraz Żona Życiowa Dżekusia.
Misie były wczoraj, pewnie wrócą, a Karen – w odróżnieniu od Joker’s Daughter – jest zupełnie spoko i na legalu dostępna, co prawda z powodu ograniczeń natury zupełnie przyziemnej, dla mnie - tylko w formie prasowanej, bo taniej. Jakby ktoś był w kraju zagranicznym, przypominam się skromnie z zamówieniem na Joker’s….(ostatnia z dzisiejszych piosenek dnia ma taki sam tytuł jak ostatnia płyta Daughter)
Minimax uraczył mnie w niedzielę tym,


a mnie po pierwszym przesłuchaniu przykleiło się do ucha to:



Dobranoc się.

2 komentarze:

  1. Dobranoc i dziękuję za wsparcie. Gdzieś tu miałaś tę piosenkę Jopek, że ja wysiadam, i tego sobie i Tobie życzę - jakiegoś postoju na stacji pośredniej:) Mikser masz, ale co z tym żelazkiem? Podać przez Ł.?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dziekuję, nabyłam żelazko kosztem dżemu do chleba przez następny miesiąc ;-) cena jednak zapowiada awarię - wtedy bedę wołac o pomoc :-) Zresztą, po co mi żeloazko bez Gregory'ego H.?!

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.