wtorek, 8 czerwca 2010

Like a river

Bywa tak, że człowiek nie patrzy w kalendarz, ale w trzewiach gdzieś pierwotna, biologiczna pamięć jest, i coś mówi, że jakiś dzień coś oznacza. Różne dziury w duszy. Nie wierzę, że czas leczy rany. Mnie się jeszcze tak nigdy nie zdarzyło. W duszy nie mam ran, mam wielkie, ogromne wyrwy, dziurska kosmiczne. Czas ich ani nie leczy, ani nie zasypuje. To ja w czasie, jaki od wyrw mija, coraz zgrabniej i zwinniej uczę się je omijać, żyć obok nich – bo przecież z nimi żyć się nie da. Bo bolą.
I jak na złość, dziś, wychynęło zza winkla życiowe phi. Again. Jestem spokojna, dbam o zdrowie i o nerwy, choć w wyobraźni poplułam jak kot. I pewnie znów nasączę tygryska łzami. Ale to jest omijanie, już w phi nie wpadam po uszy. Omijam, coraz lepiej omijam. Skórę grubą hoduję, peelingu się wystrzegam jak ognia. Widać, działa hodowla.

Ciepło jest. Rzepak, chwała alleluja, przekwitł. Pachnie za to dziki bez. Pachnie wakacjami. Za gorąco na Beethovena, za zimno wciąż na Browna. Więc pozostaję w strefach muzyki leniwej. Pracy mam huk, ale pracuję leniwie. Jestem w kokonie. Nie umieram tylko z przyzwyczajenia. Jest jakiś bezruch w codziennej gonitwie. I jak z tą piosenką, nie wchodzę w nowe rzeki. Mam wrażenie, że nic nowego, wszystko jest po prostu, w takim drganiu pozornym, w szumie korporacji, a naprawdę nie dzieje się nic ważnego. Cisza przed burzą?
Czarna Mańka (w nie swojej piosence, ale nie mam oryginału) śpiewa życiu jak o rzece.
Zawsze kiedy jej słucham, przeczę panta rei. Bo zawsze słyszę – widzę – w tej piosence tą samą, konkretną rzekę, tą samą, konkretną łąkę i wodospad. Ale nauczyłam się nie wskakiwać do wody, nie próbuję zawracać tej rzeki kijem. Niech jest. Ja z nią nie popłynę. Kiedy znów, za dwa lata, natknę się na tę płytę, znów będzie w tej piosence An Life, i mój urlop od wszystkiego, i będę patrzeć z brzegu, i nic się nie zmieni. Każda moja płyta, każda piosenka ma swoją historię i opowieść, i zmienia się wraz ze mną. Ta jest jak nieruchomy obraz. W tym wykonaniu też:
Wakacjami pachnie ten bez zza okna.... Zaraz po moich dywagacjach na temat (dez -) organizacji tegorocznego OFFa i kosztów, spada mi z nieba (tak! dosłownie, z zaświatów chrześcijańskich!) kwota o 11 zł większa, niż te trzy noclegi na polu namiotowym razy cztery osoby. I wierz tu człowieku w przypadki. Następnego dnia jednak umiera żelazko. Być może z żalu po skończonych sezonach Hałsa i Grejsów, bo wraz z nimi kończy się motywacja do prasowania. Cóż mam czynić? Za 11 zł żelazka nie kupię, w wygniecionej koszuli do dżoba nie pójdę. Muzykę sprzedać za żelazko? W życiu!!!
Donieść zapomniałam, że moje dziecię włosy obcięło. Nie że na rekruta, jak Junior, ale że do brody wysokości. „Jak żółta ciżemka” brzmiał werdykt sms od Blondie. „Zapuszczę jak mi rysy się wyostrzą po męsku” rzekło dziecię. Szczerze podejrzewam, kto mu to podpowiedział. Się rozmówimy…
A skoro o rzece - o powodzi zapomnieć się da. O takiej rzece nie (mam 38 wykonań – jak ktoś lubi nudną muzykę, zapraszam. Mogę zaparzyć herbaty).
I już na koniec. Blondie, BodyArt okazało się mieszanką pilatesa (ale bez nudy) z jogą (bez moralnie podejrzanej ideolo) oraz stretchingiem (bez nudy do kwadratu) i figurami paratanecznymi typu passe i plie. W sumie wszystko razem było nienudne, i last but not least, nie miałam poczucia że ktoś mi przez godzine daje młotkiem po uszach, bo ten BodyArt miał fajny podkład muzyczny. Leniwy. Mnie się podoba.

3 komentarze:

  1. Mogę pożyczyć żelazko. Właśnie wczoraj zastanawiałam się, po co mi dwa od tylu lat, skoro prasuję tylko dorywczo jakąś koszulę czy kieckę, raz na dwa dni.

    OdpowiedzUsuń
  2. A miksera nie masz? Też zszedł. Plaga jakaś czy zaraza, muszę chyba ziołami okadzić sprzęty domowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miksera niestety nie:(

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.