poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Zaświat to przecież kresy naszych marzeń (…) gdzie uroczyście trwa największa z gal




Ma 40 – 50 metrów. Wygląda jak zaułek z filmów amerykańskich, tylko bardziej beznadziejny i brudny. Okna zakratowane, jedyny w miarę odnowiony budynek to bok salonu meblowego na rogu. Po zmroku w życiu byście tam nie poszli. Mnie nie chciało się nawet w dzień sprawdzać, czym tam śmierdzi. Przez parę wieków była tam karczma „Pod Wielorybem”, a ulica nazywała się Wallfisch Gasse (potem Rybia), co nie zalatuje fiołkami…. Tak, wracam do soboty, ale w kontekście rocznicy. Co z tego, że na rogu siedzi odpowiedni krasnal – bardzik? I tak mi wstyd, że moje miasto nazwało Jego imieniem tylko nędzny zaułek. On pewnie by się z tego śmiał. Ale mnie jest wstyd.


Albo brzmi to tak:

Jedną z rzeczy w moim życiu niemożliwych jest wybranie najważniejszych dla mnie Jego dzieł. Z próby wybrania 10 wyłania się tyle wspomnień, skojarzeń, tęsknot… że z 10 robi się 110. I kończę wśród starych zdjęć (Pępkowaty, Łosiasta, ja… kilka innych wspominanych tu osób, kilka zamkniętych już rozdziałów…) i kaset.
I to świadczy tylko o jednym – o Jego geniuszu.  






I jeden z moich ulubionych "coverów"

Nie lubię Grabaża (co to za wokal?!), ale to wykonanie - chapeau bas!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones