Zakupy zrobione, do rafiowych kwiatków podokładane pisanki - część wydmuszkowych, zrobionych małymi rączkami moich dzieci w przedszkolu, część "sztucznych" (trochę sumienie gryzie, bo też zrobionych małymi rączkami... Chińczyków, kiepsko opłaconych i żyjących w terrorze... Ale ładne te pisanki).
W głowie plan kiedy mazurek, kiedy paschę, kiedy kluski, kiedy babkę. Jakoś z planu wypadło mycie okien, ale przecież zawsze na drugi dzień leje, a zależy nam na ładnej pogodzie, nie? Bo my planujemy spacerowe Święta.
Królewna pozazdrościła starszemu bratu i lada moment zakwitną hodowane jej łapkami żonkfile.
W dżobie walczę z bzdurną ideą kaskadowości szkoleń, ale widać w innych dziedzinach życia taka metoda jest ok, bo takie oto dialogi się odbywają starszyzny z Juniorem:
W dżobie walczę z bzdurną ideą kaskadowości szkoleń, ale widać w innych dziedzinach życia taka metoda jest ok, bo takie oto dialogi się odbywają starszyzny z Juniorem:
L: - Bo Junior, Zajączek zawsze przynosi tylko słodycze, bo to nie Mikołaj i do Zajączka się nie pisze listów... (kolaboracja z matką?!)
K: - To są ważniejsze Święta od Gwiazdki, bo najpierw się nie je słodyczy, potem mięsa, potem się bajek nie ogląda, a na koniec się idzie w nocy do kościoła spać. Junior, rozumiesz? W nocy, bo Wielka-Noc.
Zwróćcie uwagę na oprawę muzyczną w najbliższych Wielkich Dniach.
Słyszycie? Bracki śpiewa w rzędzie tenorów.
A z racji że dziś prima itd - serwis wrzuta, kiedy robiłam czary-mary w celu udostępnienia PT. Czytającym, orzekł był kategorycznie, że ta muzyka to alternatywa. A może to nie prima aprilis, a smutny signum temporis?
A z racji że dziś prima itd - serwis wrzuta, kiedy robiłam czary-mary w celu udostępnienia PT. Czytającym, orzekł był kategorycznie, że ta muzyka to alternatywa. A może to nie prima aprilis, a smutny signum temporis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz