Taaak. Takim właśnie jestem łagodnym leśnym wietrzykiem. JUŻ jestem, dzięki temu że Królewna była u Pani K. i miałam 40 minut na wyhamowanie i przeczytanie artykułu z magazynu od dwu tygodni leżącego w aucie. Wcześniej, zupełnie niezależnie od mantodea, i kompletnie bez związku, naprawdę, byłam niczym rozjuszone tornado z dziką żądzą odgryzania głów. Nie męskich, nie damskich, bez gender, korporacyjnych po prostu, z tzw. korpo zaprzyjaźnionej. Szacunek w biz to, jak mi się wydaje, także przewidywanie, czy komuś nie utrudni się życia swoim lenistwem. No cóż.
Na domiar złego nie mogłam pospieszyć na pomoc Studentce w potrzebie i obudzić jej o 13.30 rano czasu zimowego. Przepraszam niniejszym.
Ale tego i tak mało... Jakaś niezbadana bliżej kosmiczna siła wysadziła w powietrze zielony, optymistyczny szablonik bloga - chyba za karę za uparte próby umuzycznienia strony. To ja się obrażam na zielone i zmieniam ymydż. Gdyby ktoś z P.T. widział szybującą w powietrzu grającą szafę wyprzedażową, proszę o zwrot. Bo wyfrunęła była, wraz z wieszakami.
W celu utrwalenia zwiewnego, leśno-wietrzykowego nastroju idę na belly. Będę drżeć długo i szczęśliwie. W nowych baletkach, o ile już dotarły. Szafą spróbuję zająć się potem.
PS. Latorośl usłyszawszy, że kombinuję przy tytule niniejszego wpisu, anielsko słodkim głosem pyta: Mamooo, czy ta płyta przymarzła Ci do odtwarzacza?
No i po kim on jest taki złośliwy, co?
A co się stało z tym kolorowym szablonem z kawą? Poleciał za szafą?
OdpowiedzUsuńBliższe oględziny ujawniły, że to było espresso z kenijskiej podłej robusty, a nie jakaś zacna latte ;-). W związku z czym poszukuję nadal. Jak się nie da, ogłoszę przetarg :-)
OdpowiedzUsuńPolecam nadal www.szablonynablogi.pl :) Nie, żebym miała coś do tego prasowego:)
OdpowiedzUsuńNo to się przyznam: zaglądałam, od tego zaczęłam, ale szablon z (prawie niebieskim) kotem nie zadziałał. Szukam. :-)
OdpowiedzUsuń