sobota, 20 lutego 2010

You would trade every truth for hollow victories

Ktoś-Bez-Pracy doniósł mi o 9.55 telefonem, że żyje i spożycie wczoraj płynów pocieszających troszkę wpłynęło na reset frustracji.
Luuuudzie!!!! Jest zima! Okres roku bezwycieczkowy, zostawiłam góry narciarzom. Dzwonienie do Wiśni zimą o takiej porze w sobotę grozi śmiercią lub kalectwem! Wiśni kalectwem. No zlitujcie się. W połowie marca przewiduję zakończenie zimowego snu weekendowego.

Wstanie tak wczesne zaowocowało zdążeniem na salon radiowy, polityczny, oraz na światowy raport. W związku z czym buntownicza violator girl dedykuje politykom pieśń tytułową. Tu wyjaśnienie. Wybór wynika z tego, że warstwa audio ma wyrazić moc mego buntu, frustracji oraz pretensji. Warstwa słowna ma skłonić wybrańców ludów do refleksji. Wiem. Jestem naiwna i idealistyczna. Cóż. Jak raz się zostało panienką z pensji, to niektóre rzeczy się ciągną przez całe życie. Upraszam mimo wszystko wrażliwszych P.T. o podjęcie próby zapoznania się z irlandzkim zaangażowanym folk metalem.   
Swego czasu warstwa literacka To the nameless dead (autorstwa Alana N.) skojarzyła mi się z utworami z Raju, Krzyku i Strącenia aniołów Jacka K. Może skojarzenie mgliste na pierwszy rzut ucha, może muzycznie szokujące, ale będę go bronić.
Przy okazji pozdrawiam Blondie Argentyńską i Mauro. Slainte!


***


PS. (wieczorem) Zostałam napomniana przez panią Graff(ę), że przecież demokracja parytetowa (no comment - wydawało mi się że Serenissima RPktóraśtam jest republiką parlamentarną, i nie żebym była jakąś entuzjastką, ale nie wiedziałam, że system ów jest passe) została zarekomendowana oraz namaszczona przez św. Unię już w latach 90tych ubiegłego stulecia. Ha. Ale ze mnie uparta, niereformowalna Wiśnia. Mogę wszak przestać myśleć, skoro nieomylna i będącą autorytetem (autorytetą? wszak UE jest gramatycznie fem) św. Unia się wypowiedziała. O co ja się tu tak wystukuję w klawisze? 
Jakoś nie został podniesiony przez polityków ani publicystów (btw ciekawam, czemu? Ha!) pomysł, że gdyby tak uprościć w RP ordynacje wyborcze do wyborów wszelkiego stopnia, na ten przykład zrezygnować z list półotwartych czy d'Hondta, to parytet może nie byłby potrzebny? Bo te cholerne listy, system liczenia, to, że tak naprawdę ilość głosów jest tylko jakąś dymną zasłoną (pomijam już fakt, że imho 90% oddających głos kompletnie nie rozumie ordynacji) są jak polski system podatkowy - skomplikowany do granic możliwości, chyba tylko po to, żeby łatwiej było klasie wybranej i chytrej żyć bez wysiłku, a tysiącom urzędników pić kawę. 
Może gdyby jedno i drugie uprościć, kobietom chciałoby się wejść w politykę? Ale z kolei o czym by pisali i rozmawiali nad śniadaniem u Gessler publicyści? Więc mamy status quo (nie, nie ma tu kontekstu muzycznego), i wszystko jest git.   


Idę sobie, chyba tylko Happy go lucky znów mi pozostaje, enrahah.    

6 komentarzy:

  1. ściema! ściema! skoro słyszałaś, jak Mann puszcza Dohertyego w zeszły weekend, to musiałaś w weekend nie spać co najmniej od 10.15!
    idealizm Wiśni pozostawiam właściwie bez komentarza. to co, może Hare-Niemeyera? zróbmy sobie jakiegoś króla na górze, a na dole się podzielmy i se rządźmy sami. feministki sobie też założą jakiś land i będzie cacy, wszyscy zadowoleni...czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiu, Mann jest w niedzielę. Ja śpię w sobotę. A może by tak just i po prostu normalnie większościowo, jak Rousseau?

    OdpowiedzUsuń
  3. A co do reszty, nigdy nie przestałam być separatystką śląską (w całości, bez góra-dół)

    OdpowiedzUsuń
  4. "(...)snu weekendowego." ha!mam Cię!
    poczekaj poczekaj, niech to znajdę. http://www.polskieradio.pl/podcast/133/podcast.xml . za wielka skala na "normalnie większościowo". a jak jeszcze raz przeczytam Bokszańskiego i się zastanowię, bo teraz w obłędzie innych rzeczy nie mam czasu, to się zeprę (od sporu i spierania...well...) z Tobą, separatystko jedna enrahah!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale jak się podzielimy, to nie będzie za duża na większość. Poza tym, jakoś w niektórych lokalnych wyborach (do 20 tys chyba) i senackich nie jest.
    A sobota to nie weekend? Weekend. I ładniej brzmi niż sobota.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kopiuję za podpowiedzią Stud. Blond. Bez komentarza.

    http://www.rp.pl/artykul/436729.html

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones