poniedziałek, 22 lutego 2010

Etiuda rewolucyjna


być może powinna tu się znaleźć. Ale wciąż nie czuję, żebym osiągnęła stopień rozwoju pozwalający na szczery zachwyt twórczością wieszcza, co to rocznica chyba dziś. A może za tydzień?

Zaliczyłam dziś muzyczny opad szczęki, za sprawą Paula Anki. Zaśpiewał był otóż w aranżacji smooth jazzowej oraz wychilloutowanej kwintesencję dyskotekowego kiczu z lat 80tych. Szacun. Da się jednak z gniotami coś zrobić. Sieciunia udostępnia. Poza tym LaoChe, o czym mnie radio dziś zapewnia, nagrało płytę nie- tematyczną. Uff. Bo mnie przez moment przebłysło, że Prąd stały/prąd zmienny może być jakimś trybutem dla acepiorundece, które, jak dowiedziono (chichr) nie jest dla dziewczynek (Tak. Panienki z pensji wolą Black Stone Cherry). Ale moja wiara w Lao zwyciężyła błysk i nie zawiodła. Więc czekam na dostawę od Muzycznego Misia, informując jednocześnie, że nie zazdroszczę koncertu w Studio, gdyż biorę udział w losowaniu/wyścigu po bilet na koncert Marizy. LaoChe jest w zasadzie zawsze pod ręką, diva – nie. Upraszam o trzymanie czy krzyżowanie kciuków, co tam komu kultura podpowie.

Dziś odbyłam ostatnią (w dającym się zobaczyć horyzoncie czasowym) wycieczkę do P. Bez kulinarnych rozterek. M. zasłużył na swe gwiazdki. Jednak nie ma tak łatwo, parkomat w P. na ulicy o nazwie z imieniem w mianowniku (co za pomysł, nie dało się z normalną końcówką –a?), ze smakiem zeżarł 8 zł w bilonie nie drukując bileciku ani nie oddając monet. Co jakby potwierdza tezę o technologicznej niekompatybilności Wiśni. Na parkomacie numer telefonu. Pani w firmie „halo” pobrała numer pojazdu i kazała czekać na mandat, który to następnie mam przesłać nieopłacony z adnotacja, że parkomat się sspsuł, co zgłosiłam w firmie „halo” - z podaniem w adnotacji godziny i numeru zgłoszenia. No bardzo zabawne. Niby znaczek tańszy 10 razy od mandatu, ale tak sobie myślę, to nie łatwiej poinformować mandatowystawiaczy, że parkomat nr 120 zepsuty? Bo mandat był, a jakże, minęłam się ze służbą specjalną miejską o 10 minut. Nie lubię P. Nic nie poradzę.    

A propos technologii, Blondie ma grające dżinksy u siebie, a ja nie umiem się naumieć. Do tego Miś mnie wpędza w kompleks technologicznej fajtłapy. Wysłała mi nawet film instruktażowy. I ona myśli, że ja ten film umiem odtworzyć. Ale się nie poddam. A na razie – YT.

Dzisiejszy link tytułowy stąd, że znów nastrój buntu we mnie rośnie, bo mam tematyczne deja vu. Może nie vu, bo z radia, ale mnie trafia jak tydzień temu. Z tym, że teraz 33 osoby, i nie żołnierze zabili, tylko samoloty ostrzelały omyłkowo. Jak ostatnio słuchałam newsów, to tym razem nie zdążyli przeprosić. Ale generalnie nothing new. I repryza. I marsz żałobny. I świat się kręci. A ja tupię nóżką.

Aha, jeszcze jedno. Bo ja nie wiem, czy autorka maili do radia to dziś spała, egzaminowała się czy jak, bo po przygodzie z parkomatem i mandatem zdążyłam na ostatnie pół godziny audycji, w której Jack White, hołubiony i reklamowany na niniejszym blogu (ze wszystkich tytułów aż dwa należą do niego – więcej niż do Czajkowskiego, Musorgskiego czy McFerrina!), TEN Jack White, nazwany został Dżekusiem. Pomyślałam sobie get behind me satan (released 2005) i zmarszczyłam nos (nikt nie widział). Fakt, że gość red. Orzecha mówił, jak to White spowodował powrót muzyki rockowej do epoki kamienia łupanego, co było bardzo pozytywne, bo oznaczało sięgnięcie do pierwotnych, czerwono – czarno – białych trzewi muzyki, do korzeni i źródeł. No ale Dżekuś??? Się oburzam. Do poduszki obejrzę sobie film. Bo tak. O, nie wiedziałam, że nareszcie miał polską premierę. Cóż, pomęczę się swoim zagranicznym egzemplarzem.

Dobranoc się z Państwem. U mnie It Might Get Loud. .

1 komentarz:

  1. http://twistedsisterssaport.blogspot.com/2010/02/ponizej-mowie-personalnie-do-wisni-jak.html

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones