niedziela, 28 lutego 2010

Perfect day ;-)


Taaak. Dedykuję moim dzieciom. With love, but sometimes it isn’t so easy love...
Weekendowy sen przedwiosenny miał odbyć się dziś, z racji wczorajszej kapitulacji. Tuż po siódmej zbudził mnie brzdęk, huk i konspiracyjny szept: pospsątamy, wyzucimy to mama nie zauwazy, tylko nic jej nie powiemy, dobla? Oczywiście moja ciekawość sięgnęła zenitu, w głowie zagrało Sunday Morning The Velvet Underground (w końcu jestem z innej dekady, nie?)


Taaak. Mama na pewno nie zauważy zniknięcia w tajemniczych okolicznościach jej ulubionego słoika na muesli (pełnego), który towarzyszył jej co rano od czasów – o ile tonąca w prehistorii pamięć nie myli – matury i był dostany od obecnej pani doradczyni podatkowej oraz pani od nieruchomości miejskich. No sorry, mama spostrzegawcza jest. Ale Samosię z Tonieją posprzątały. I zjadły grzecznie śniadanko.
A mama ma kolejny przyczynek do rozważań na temat sentymentu do przedmiotów. Słoik w sumie, myślę, nie kolczyki, nie książka i nie płyta. A że Metz zapodaje Strawberry Fields, zza okna pachnie mokrą, rozgrzewającą się ziemią oraz – no jakżeby inaczej – psimi kupami, i że ćwierka mi jakieś stworzenie upierzone, to zdecydowanie jest perfect.
I wiosna idzie. Wiem, bo Latorośl grzebie w doniczkach. I tulipan mu zakwitł.

1 komentarz:

  1. Oczywiście, nie chcę przez dedykację stwierdzić, ze piję z dziećmi sangrię. Tak na wszelki. Zwierzaki karmimy w zoo domowym.
    ORAZ ZWRACAM UWAGĘ MOJEJ SIOSTRY NA POSTĘP TECHNOLOGICZNY W GŁOWIE WIŚNI!!! Embed, enrahah.

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones