poniedziałek, 1 marca 2010

Happiness is easy


Nie, nie naraziłabym się znów na jałową dyskusję z Blondi o Myslovitz.
Talk Talk kojarzy mi się z czasami kiedy wszystko było łatwe.
A happiness kojarzy mi się z podnoszoną kiedyś już tezą, że poniedziałek korporacyjny jest całkiem miłym dniem tygodnia.
Bo
Rano: Wiśnia wkopała do szafy kozaki, bez sentymentu, oraz, z sentymentem, martensy 1460 (matko, za miesiąc te buty będą świętować 50 lat, oczywiście nie ta konkretna para) w kolorze, hm, mocno dojrzałej czereśni. Jednocześnie, z czułością wielką z tejże szafy wyjęła martensy Mary Jane w kolorze kwiatuszkowym. Te same, w których przewędrowała od parku Guell aż do plaży. Z racji korporacyjnego poniedziałku wyjęła też szpilki. Bo jest wiosna.
W południe: Wiśnia została poczęstowana w pomieszczeniu socjalnym kubkiem kakao karmelowego. Wiśnia, co dobitnie się okazało w sobotę, jest reformowalna. Kakao było pyszne, głównie jednak  ze względu na towarzystwo, zmaterializowane po paru tygodniach kontaktów na pewnym portalu. Wiśnia nadal uważa, że czekolada ma być brązowa, ale jak kiedyś zje białą, to się chyba już nie zdziwi.
Wczesnym popołudniem:
a. Wiśnia dostała podwyżkę
b. Wiśnia dostała nowe auto
c. Wiśnia dostała awans
objaśnienia
a. nie wie ile, nie wie od kiedy
b. wie jakie (bo takie samo co do marki i modelu), nie wie kiedy
c. gdyby nie szpilki, tarzała by się ze śmiechu, bo oznacza to tylko zmianę wizytówek, a tydzień temu odebrała sztuk 200. Awans jest nieekologiczny, ale śmiech to zdrowie.  
Rzutem na taśmę Wiśnia bąknęła niebacznie że ma stary bardzo telefon. Prawie Naczelny naonczas telefon obejrzał i zupełnie przypadkiem mocno upuścił. Wiśnia ma problem, bo w telefonie nie działa klawisz „6”. Wiśnia docenia dobre intencje Prawie Naczelnego, ale przeraża ją perspektywa konieczności nauczenia się obsługi nowego aparatu, skonstruowanego według męskiej logiki.
W sprawach nagłych proszę dzwonić na numer niekorporacyjny.

Tak niewiele Wiśni potrzeba do szczęścia, parę obietnic… Nawet niekonkretnych. Parę stopni na termometrze za oknem, zmiana obuwia, 10 minut w firmowej kuchni… Nic to, że Wiśnia przytula się nadal tylko do wytartego, żółtego tygryska. Nic to, że marcowa rata kredytu jest większa niż to, co Wiśnia ma, bo a. i objaśnienia do a. Nic to, że Kot się obraził po postrzyżynach i zastrzyku, i womituje. Nic to, Wiśnia jest dziś just happy.

Generalnie cały dzień pokazywał, że go ahead prowadzi do it’s gonna be alright.

***

Wiśnia słucha sobie Beiruta (Beirutu?) i czyta. 

I się dowiaduje, że
a. jest kobietą niestatystyczną, ale nowocześnie, bo (statystycznie) najbardziej przedsiębiorczą w Mumii. No, gifted in buisnness, jak mawia portal.
b. damsko-męska przyjaźń jest możliwa, ale seksu nie przetrwa, i że stanowi 2% związków przyjacielskich. Czyli znów się Wiśni niestatystyczna pestka trafiła, w postaci Pępkowatego. I Wiśnia wie od dawna, że przyjaźni, która jest cenna i która jest jakości brylantu nie zamienia się na seks niewiadomej jakości. O tym Wiśnia czytać nie musi, ale, do jasnej, z iloma mężczyznami w życiu się można kumplować, no?! I znów hugs z tygryskiem.  
c. Wiśnia czyta znów coś prostego, co zapadnie jej w szufladkę „oczywiste, ale czasem warto pomyśleć o tym na nowo”, co jest małym oświeceniem, jak drzwi percepcji, czy opowieści zawsze prawdziwe, czy królowa lalek. Czyta, że słysząc „zmysłowość”, myślimy „erotyka”. Myślimy, że te słowa oznaczają to samo. A to nieprawda jest. Przecież, myśli Wiśnia, to prawda, że nieprawda. Bo zmysłowość to chodzenie boso, przytulenie Kota, słuchanie Fleet Foxes, patrzenie na kurz wirujący nad drewnianą, poniemiecką podłogą w wieczornym świetle w sierpniu, mrużenie oczu w czasie jazdy pod słońce, wąchanie rozmiękłej marcowej ziemi i psich kup, pierwsze truskawki, poranna latte, głaskanie dziecka po głowie, uścisk czyjejś ciepłej, przyjaznej dłoni, a czasem - także - erotyka. Budzi się w Wiśni wiosenna, pogańska, naga, zmysłowa, bosa kobieta, pachnąca łąką i tańcząca. I z seksem ma to niewiele wspólnego, o ile cokolwiek.
Czy zauważyliście, że wiosna jest najbardziej pierwotną, najświeższą i najbardziej pogańską jednocześnie (co nie znaczy niuejdżowską, tylko naturalną, nieco zwierzęcą – zmysłową właśnie) porą roku?
Artykuł o wchodzeniu w nowe związki oraz o tym, jaką jest grecką boginią, Wiśnia olewa. Ile się można w poniedziałek śmiać?

***
Aha. Ciągle mi brakuje kontekstu, żeby zacytować zdanie, które znalazłam u Koleżanki na pewnym portalu, więc napiszę tak o:

Urwałam się z drzewa owoców zakazanych.

Dobrego wieczoru. 

3 komentarze:

  1. No, jak widać z moimi umiejętnościami coraz lepiej, choć nadal nie wiem, jak kasować hektary, i dlaczego pieśń Fleet Foxes jest po "porą roku", a nie po "Fleet Foxes". Heeelp...

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiu! Fleet Foxes dałaś mimochodem podwójnie. na odległość to ja się nie znam na pomocy.
    czemu nie zadzwoniłaś do mnie popołudniem Tyyy!!!! cieszę się z Tobie przyobiecanych obietnic! ale chyba mi się nie chce pisać więcej...zaliczyłam ostatnie egz, tylko tyle powiem, poniedziałek na plus:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszędzie pod linkami jest podwójnie, na tzw wszelki wypadek, bo Wiśnia jest niepewna swego informatyczno-netowego geniuszu.
    Plus, plus, co do egzaminów: dupka w PKP.
    Popołudniem dręczyłam Kota na spółkę z wet.

    OdpowiedzUsuń

Komunikat radiowy

Linki tytułów, paginy i marginesów w większości odnoszą się do YT. O ile jednak nie jest to belly lub nie jest to zaznaczone, walory wizualne nie mają żadnego znaczenia. Muzyka jest do słuchania, a oczy rozpraszają uszy :-) Wklejane pliki mp3 znalazły się w sieci metodą prasowania mojej własnej płytoteki. Miłego słuchania.

Bygones