W zasadzie to wszystko na dziś, mam serdecznie dość i jestem zmęczona. Złoszczenie się jest wyczerpujące, zwłaszcza gdy rzeczywistość ma schizofrenię, i nie postrzega. Tupię. Mogę sobie potupać.
Wracam do etapu Violator
oraz do oglądania mojego ulubionego serialu sci-fi (naukowo-filozoficznego, wyjaśniam), będącego nieźle podanym koktajlem socjologii religii, krytyki demokracji i ostrzegawczego profetyzmu. A poza tym jest w nim dobra dawka odrealnienia, nie że wirtualnie, tylko że na długość odcinka daleko od własnych problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz