Sprawdziła się prognoza o której ostrzegał Obrazotwórczy. Nic to. Poprawiliśmy mnożnik. Czas podany w przewodnikach i na szlakach mnożymy już nie razy 1,5 ale razy 2,5. Plus deszcz przelotny plus śliskie skały. Mnożnik wzrósł także z powodu przypadkowego, absolutnie nie uknutego zapomnienia nosidła. Frazę „Junior, naprawdę nie ma nosidła w bagażniku, ale mama gapa, zobacz…” przećwiczyłam przed lustrem. Junior (w środku)
zaliczył więc prawdziwy chrzest, bez wspomagania. Było bardzo przygodowo. Ptaki, zapachy, szum drzew. Nasza kolekcja bardzo pięknych głazów (sam poniosę), niepowtarzalnych zeszłorocznych szyszek, skorupek buczynowych oraz zupełnie niezbędnych kijków i kosturów ma się coraz lepiej. Ze zbierania fragmentów kory – cud?! – wyrośli chyba. Siły zregenerowały się 5 minut po zajęciu miejsc w samochodzie. Oczywiście wszystkie siły poza moimi.
zaliczył więc prawdziwy chrzest, bez wspomagania. Było bardzo przygodowo. Ptaki, zapachy, szum drzew. Nasza kolekcja bardzo pięknych głazów (sam poniosę), niepowtarzalnych zeszłorocznych szyszek, skorupek buczynowych oraz zupełnie niezbędnych kijków i kosturów ma się coraz lepiej. Ze zbierania fragmentów kory – cud?! – wyrośli chyba. Siły zregenerowały się 5 minut po zajęciu miejsc w samochodzie. Oczywiście wszystkie siły poza moimi.
Pralka spiera błoto.
Jaślar miał rację, można tego słuchać wiosną.
Wyjątkowo nie jest to z moich półek, więc nie znam wykonawców.
Czapki z głów!!! Wiedziałam, ze sobie nie odpuścicie:)
OdpowiedzUsuńI słucham Beethovena, uprzejmie dziękuję za tło dla wieczornej krzątaniny.
OdpowiedzUsuń